wtorek, 7 maja 2013

Two

Caitlin's POV


Wjechałam do pustego garażu, ustając "sztywno".
Weszłam do pustego pokoju i postawiłam chleb.
Postawiłam swojego pączka na talerzu i nalałam sobie szklanki mleka. Spojrzałam na swój zegarek i zdałam sobie sprawę, że jest już 19:15. Moi rodzice byli z moim młodszym bratem - Christianem, na piłce nożnej.
To było jakieś półtorej godziny stąd. Gra miała rozpocząć się o dziewiętnastej trzydzieści, a skończyć około dwudziestej pierwszej. Tak, prawdopodobnie nie będzie ich w domu do dwudziestej trzeciej. Poszłam na górę zrobić sobie kąpiel z bąbelkami, dosypałam soli "Epson", aby złagodzić ból. Zdjęłam swoje ubrania i spojrzałam na moje posiniaczone ciało które ukazało się w lustrze.Mój policzek, brzuch i zewnętrzna strona ud była czarno-niebieska. Aż szara. Westchnęłam. Mój kucyk, był jakby obcięty. W końcu weszłam do ciepłej wody, powoli przymykałam oczy.Usłyszałam dzwonek mojego telefonu, złapałam go na toaletce uważając, aby nie upuścić go do wody.
- Cześć? - powiedziałam.
- Hej Caitlin!
- Hej, Chaz- uśmiechnęłam się- Co robisz?
- Nic, a co z tobą?- Po prostu się relaksuję- odpowiedziałam.
- Oh, w porządku. Masz może cukier-puder?
- Będę musiała sprawdzić, ale jestem pewna, że tak. Dlaczego pytasz?
- Bo moja mama chcę zrobić ciasto z posypką, ale zabrakło cukru-pudru.
- Nie możesz iść do sklepu?
- Tak, ale jestem leniwy. Czy mogłabyś przynieść?- spytał.
Roześmiałam się. - Tak, daj mi tylko trzydzieści minut.
- Oczywiście- powiedział - Dziękuję ci po raz milionowy
- Tak, tak. Będziesz mi coś jeszcze winien, Somers.
- Nie zapomnę, Beadles?- powiedział bardzo poważnie- Do zobaczenia, za niedługo.
- Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i odłożyłam telefon ponownie na toaletkę. Zanurzyłam się w wodzie, co piętnaście minut coraz głębiej. Po piętnastu minutach zanurzania się i oddawania tej cudownej chwili wyszłam.Delikatnie suszyłam swoje ciało i owinęłam je pluszowym, różowym szlafrokiem.Podeszłam do komody i zaczęłam grzebać po szufladach. W końcu wyciągnęłam różowy pasek, białą sukienkę, sweter i obcisłe jeansy.
 Podczas ubierania byłam wdzięczna, że sól nadała ulgę, kojąc niektóre miejsca bólu. Wyciągnęłam tabletki, extra-wytrzymałość Tylenol i połknęłam dwie tabletki. Wróciłam do swojej sypialni, aby ukryć siniaki na twarzy.
Westchnęłam po czym wyjęłam zestaw do make-upu i korektor.Kiedy pracowałam można było uznać to jako "magię" kiedy Seth spoliczkował mnie, nie wiedziałam jak o tym powiedzieć. Jeżeli ktoś nie zapytał, kiedy nie było zbyt wiele światła nie ukrywałam tego. Kiedy jednak było na prawdę dużo światła mówiłam, że spadłam z łóżka i uderzyłam swoją twarz o nocny stolik.Kiedy uderzył mnie kilka razy, miałam problem z ukryciem prawdy.
Wzięłam moje włosy w dół i zaczęłam mocno je szczotkować. Opadły doskonale na moje ramiona, nie musiałam się męczyć z układaniem ich.Wyciągnęłam moją kurtkę z szafy, włożyłam telefon do kieszeni i poszłam do kuchni po cukier puder, włożyłam go do torby Wal-Mart. Byłam gotowa.Robiło się ciemniej, ale kochałam chłód nocnego powietrza.Chwyciłam latarkę i wyszłam przez drzwi.Ruszyłam w stronę domu Chaz'a. Czułam brzęczenie mojego telefonu w kieszeni.
Wyciągnęłam go.
Lekko się wzdrygnęłam gdy zobaczyłam, że nadawcą był Seth. Ciepło zaczęło dostawać mi się do oczu, otworzyłam klapkę.
Seth:
Hej, kochanie, przepraszam za dzisiaj. Nie wiem co we mnie wstąpiło....Wybaczysz mi?
Westchnęłam i od razu odpisałam na jego wiadomość.
Caitlin:
Oczywiście.
Ponownie umieściłam telefon z tyłu mojej kieszeni. Walczyłam ze łzami kiedy zdałam sobie sprawę, że nie tylko ja zapomniałam o swoich urodzinach, ale wszyscy inni też.  Poczułam chłód przechodzący przez moje ciało. Zadrżałam. W końcu zorientowałam się, że doszłam do domu Chaz'a.
Światła na ganku były zapalone. Jak zawsze. Rodzina Chaz'a stale miała kogoś w salonie.Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, po kilku sekundach w drzwiach ukazał się Chaz.
- Hej Caitlin- uśmiechnął się w podnieceniu.
- Cześć Chaz- powiedziałam wchodząc do jego domu- Przyszłam ci na ratunek. Po raz kolejny. Wskazałam na torbę Wal-Mart'a.Roześmiał się
- Dzięki, odstaw to do kuchni, a później chodź ze mną do piwnicy, chcę ci coś pokazać.
- Okej. - powiedziałam. Otworzyłam drzwi do kuchni i postawiłam cukier. Widziałam jak ciasto kończyło się na ladzie. Pani Somers była fenomenalną kucharką. Otworzyłam drzwi od piwnicy i schodziłam po schodach. Byłam zaskoczona, że światła były wyłączone- Chaz?- spytałam.
- Wszystkiego Najlepszego!
Byłam zaskoczona. Dosłownie, moje oczy dosłownie rozjaśniły się mimo, że dopiero teraz rozbłysło słabe światło. Zobaczyłam znajomą twarz uśmiechającą się do mnie. Nie mogłam się opanować i rozpłakałam się.
- O mój boże, chłopaki! - uśmiechnęłam się ocierając łzy- Dziękuję.
- Myślałaś, że zapomniałem, prawda? - Mój młodszy brat Christian zapytał, uśmiechając się.Skinęłam głową.- Jak moglibyśmy zapomnieć? - spytał Ryan
- Znamy się przecież odkąd byliśmy dziećmi.
Zaśmiałam się.
- Jesteście niesamowici, chłopaki!- uśmiechnęłam się.
- Co ty na to, mamy tutaj imprezę! - powiedział Chaz obracając się przy stereo. Zanim cokolwiek odpowiedziałam usłyszałam "Teenage Dream" Katy Perry.
Zaczęłam chodzić po pokoju i rozmawiać ze wszystkimi moimi najbliższymi przyjaciółmi. Byli wszyscy zaproszeni, ale jego tam nie było.
W końcu zobaczyłam moją najlepszą przyjaciółkę Holly Peterson.
- Hej dziewczyno!- uśmiechnęłam się przy tym dając się przytulić.
- Wszystkiego Najlepszego- uśmiechnęła się ciepło. - Jak to jest przyłączyć się do klubu szesnastolatków?
Zaśmiałam się- Nie wiem jestem w szoku, że chłopaki zrobili to wszystko.
- No faktycznie, to wszystko-
Zostałam odcięta od reszty komentarzy Holly, ponieważ Chaz zaczął mówić coś do mikrofonu.
- Czy wszyscy bawili się dobrze, dziś wieczorem?! - krzyknął.
- Yeah! - każdy krzyczał w zgodzie.
- Cóż, jeszcze nic nie wiedziałem!- powiedział- Wszyscy na parkiet i przygotujcie się do Dougie.
- Oh, to jest mój taniec- powiedziała Holly i zniknęła gdzieś na parkiecie.
Zaśmiałam się nalewając sobie kolejnej szklanki ponczu. Nigdy nie tańczyłam, po prostu oglądałam jak robili to inni.
- C'mon, solenizantko!
Odwróciłam się i zauważyłam Seth'a z dużym, przepraszającym uśmiechem.
- Wiesz, ja nie tańczę- powiedziałam.
- Aww, chodź kochanie to nie jest trudne.
To właśnie on wciągnął mnie na parkiet.
- W porządku Seth- powiedział Chaz. - Jesteś przekonany, że Caitlin wyjdzie!
Mrugnął- Wiem jak działa moja magia-
Chaz zachichotał- Okej, posłuchajcie wszyscy. Ryan będzie włączał szybką muzykę, a wy będziecie tańczyć. Tylko w przypadku gdy... Nie wiem.
Patrzyłam na Ryan'a kiedy dokładnie tłumaczył kroki tańca, byłam niemal pewna, że nie mogłam tego zrobić. Ale, zanim zorientowałam się, że muzyka zaczęła grać wszyscy zaczęli tańczyć.
Myliłam się kilka razy.. Coraz częściej. I w końcu zaczęło mi się nieco udawać. Miał rację, było w tym trochę zabawy. To wyglądało jakby goście wykonywali swój filmowy taniec.
- To było super, ale teraz mamy zamiar zwolnić trochę. Tak więc, niech każdy facet złapie swoją partnerkę- poinstruował.
Seth natychmiast przyciągnął mnie do siebie, na dźwięk piosenki L-O-V-E, Nat King Cole.
To była stara piosenka, ale wszyscy wiedzieli, że jedna z moich ulubionych.
- Przepraszam za wcześniej- szepnął mi do ucha - Na prawdę nie wiem co we mnie wstąpiło, to się nie powtórzy. Obiecuję.
Nie odpowiedziałam.
Przeprosiny i obietnice Seth'a nic dla mnie nie znaczyły. Bo wiedziałam, że będą trwać tak "długo" jak jego temperament.
- Kocham cię, bardzo mocno - kontynuował- Czasami po prostu się boję, że mógłbym cię stracić i przez ten strach robię różne szalone rzeczy.
Yeah, lubię mieć sny o tym, że mnie zamordują, albo o wulgarnych chłopakach.
- Nie wiem co bym zrobił, gdyby jakiś facet chciałby mi ciebie odbić- pocałował mnie w policzek zmusiłam się, aby nie wywrócić oczami.
Czułam na sobie czyjś ciężki wzrok, miałam ochotę się odwrócić i spojrzeć za siebie. Ale Seth miał tak mocno owinięte ręce wokół mnie, że ledwo się poruszałam. Nadal szeptał do mnie miłe słówka. W mojej opinii to nic nie znaczy... W duchu ucieszyłam się kiedy piosenka się wreszcie skończyła.
- To było zabawne, ale co za dużo to nie zdrowo! Więc, wszyscy mieszają się i za chwilę będziemy grać w gry- Chaz krzyknął.
- Chodźmy do stołu z przekąskami- zasugerował Seth.
Pokręciłam głową- Idź przodem, muszę iść do łazienki- powiedziałam.
Przytaknął.
Udałam się do małej łazienki, ale zauważyłam, że reszta ludzi czeka.
- Więc podoba ci się przyjęcie?- spytał Chaz.
Odwróciłam się- Yeah, jest dużo zabawy- uśmiechnęłam się- Czekaj, muszę skorzystać z łazienki.
- Oh, wiesz, że możesz skorzystać z jednej na górze. Moją mamę to nie obchodzi- powiedział- Tylko nikomu innemu nie pozwól z niej korzystać.
- Oh, na pewno nikt nie będzie-Dzięki.- uśmiechnęłam się
Poszłam na górę do łazienki nałożyć sobie puder.
Kiedy skończyłam spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Moje włosy nadal wyglądały schludnie, a siniaki nadal były ukryte. Byłam w dobrej formie!
Otworzyłam drzwi i wyciągnęłam swój telefon. Patrzyłam w dół, próbując odczytać dalszy tekst wiadomości, nagle zderzyłam się z kimś.
- Oh, przepraszam - powiedziałam patrząc w górę.
Zaczęłam dyszeć kiedy zobaczyłam faceta, stojącego przede mną ubrany był w turkusową bluzę z kapturem, białe jeansy i turkusowe suprasy.
Oczywiście, to był nikt inny, jak Justin Bieber.

_______________________________________________________________________________________________________________________________________

Uhm, wreszcie udało mi się dodać drugi rozdział, miałam zrobić to wczoraj, ale miałam lekkie problemy. Mówiąc problemy mam na myśli - szkoła.

Następny rozdział dodam być może w piątek, albo po sprawdzian, następny będzie natomiast w piątek za tydzień, ponieważ w poniedziałek wyjeżdżam na zieloną szkołę i nie wiem jak będzie z Wi-Fi. Za wszystkie błędy przepraszam, gdybyście chcieli być informowani o rozdziałach piszcie do mnie na twitterze: @patts_94

2 komentarze: