Caitlin's POV
Wjechałam do
pustego garażu, ustając "sztywno".
Weszłam do
pustego pokoju i postawiłam chleb.
Postawiłam
swojego pączka na talerzu i nalałam sobie szklanki mleka. Spojrzałam na swój
zegarek i zdałam sobie sprawę, że jest już 19:15. Moi rodzice byli z moim
młodszym bratem - Christianem, na piłce nożnej.
To było
jakieś półtorej godziny stąd. Gra miała rozpocząć się o dziewiętnastej
trzydzieści, a skończyć około dwudziestej pierwszej. Tak, prawdopodobnie nie
będzie ich w domu do dwudziestej trzeciej. Poszłam na górę zrobić sobie kąpiel
z bąbelkami, dosypałam soli "Epson", aby złagodzić ból. Zdjęłam swoje
ubrania i spojrzałam na moje posiniaczone ciało które ukazało się w lustrze.Mój
policzek, brzuch i zewnętrzna strona ud była czarno-niebieska. Aż szara.
Westchnęłam. Mój kucyk, był jakby obcięty. W końcu weszłam do ciepłej wody,
powoli przymykałam oczy.Usłyszałam dzwonek mojego telefonu, złapałam go na
toaletce uważając, aby nie upuścić go do wody.
- Cześć? -
powiedziałam.
- Hej
Caitlin!
- Hej, Chaz-
uśmiechnęłam się- Co robisz?
- Nic, a co
z tobą?- Po prostu się relaksuję- odpowiedziałam.
- Oh, w
porządku. Masz może cukier-puder?
- Będę
musiała sprawdzić, ale jestem pewna, że tak. Dlaczego pytasz?
- Bo moja
mama chcę zrobić ciasto z posypką, ale zabrakło cukru-pudru.
- Nie możesz
iść do sklepu?
- Tak, ale
jestem leniwy. Czy mogłabyś przynieść?- spytał.
Roześmiałam
się. - Tak, daj mi tylko trzydzieści minut.
-
Oczywiście- powiedział - Dziękuję ci po raz milionowy
- Tak, tak.
Będziesz mi coś jeszcze winien, Somers.
- Nie
zapomnę, Beadles?- powiedział bardzo poważnie- Do zobaczenia, za niedługo.
- Do zobaczenia.
Rozłączyłam
się i odłożyłam telefon ponownie na toaletkę. Zanurzyłam się w wodzie, co
piętnaście minut coraz głębiej. Po piętnastu minutach zanurzania się i
oddawania tej cudownej chwili wyszłam.Delikatnie suszyłam swoje ciało i
owinęłam je pluszowym, różowym szlafrokiem.Podeszłam do komody i zaczęłam
grzebać po szufladach. W końcu wyciągnęłam różowy pasek, białą sukienkę, sweter
i obcisłe jeansy.
Podczas ubierania byłam wdzięczna, że sól
nadała ulgę, kojąc niektóre miejsca bólu. Wyciągnęłam tabletki,
extra-wytrzymałość Tylenol i połknęłam dwie tabletki. Wróciłam do swojej
sypialni, aby ukryć siniaki na twarzy.
Westchnęłam
po czym wyjęłam zestaw do make-upu i korektor.Kiedy pracowałam można było uznać
to jako "magię" kiedy Seth spoliczkował mnie, nie wiedziałam jak o
tym powiedzieć. Jeżeli ktoś nie zapytał, kiedy nie było zbyt wiele światła nie
ukrywałam tego. Kiedy jednak było na prawdę dużo światła mówiłam, że spadłam z
łóżka i uderzyłam swoją twarz o nocny stolik.Kiedy uderzył mnie kilka razy,
miałam problem z ukryciem prawdy.
Wzięłam moje
włosy w dół i zaczęłam mocno je szczotkować. Opadły doskonale na moje ramiona,
nie musiałam się męczyć z układaniem ich.Wyciągnęłam moją kurtkę z szafy,
włożyłam telefon do kieszeni i poszłam do kuchni po cukier puder, włożyłam go
do torby Wal-Mart. Byłam gotowa.Robiło się ciemniej, ale kochałam chłód nocnego
powietrza.Chwyciłam latarkę i wyszłam przez drzwi.Ruszyłam w stronę domu
Chaz'a. Czułam brzęczenie mojego telefonu w kieszeni.
Wyciągnęłam
go.
Lekko się
wzdrygnęłam gdy zobaczyłam, że nadawcą był Seth. Ciepło zaczęło dostawać mi się
do oczu, otworzyłam klapkę.
Seth:
Hej,
kochanie, przepraszam za dzisiaj. Nie wiem co we mnie wstąpiło....Wybaczysz mi?
Westchnęłam
i od razu odpisałam na jego wiadomość.
Caitlin:
Oczywiście.
Ponownie
umieściłam telefon z tyłu mojej kieszeni. Walczyłam ze łzami kiedy zdałam sobie
sprawę, że nie tylko ja zapomniałam o swoich urodzinach, ale wszyscy inni
też. Poczułam chłód przechodzący przez
moje ciało. Zadrżałam. W końcu zorientowałam się, że doszłam do domu Chaz'a.
Światła na
ganku były zapalone. Jak zawsze. Rodzina Chaz'a stale miała kogoś w
salonie.Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, po kilku sekundach w drzwiach ukazał
się Chaz.
- Hej
Caitlin- uśmiechnął się w podnieceniu.
- Cześć
Chaz- powiedziałam wchodząc do jego domu- Przyszłam ci na ratunek. Po raz
kolejny. Wskazałam na torbę Wal-Mart'a.Roześmiał się
- Dzięki,
odstaw to do kuchni, a później chodź ze mną do piwnicy, chcę ci coś pokazać.
- Okej. -
powiedziałam. Otworzyłam drzwi do kuchni i postawiłam cukier. Widziałam jak
ciasto kończyło się na ladzie. Pani Somers była fenomenalną kucharką.
Otworzyłam drzwi od piwnicy i schodziłam po schodach. Byłam zaskoczona, że
światła były wyłączone- Chaz?- spytałam.
-
Wszystkiego Najlepszego!
Byłam
zaskoczona. Dosłownie, moje oczy dosłownie rozjaśniły się mimo, że dopiero
teraz rozbłysło słabe światło. Zobaczyłam znajomą twarz uśmiechającą się do
mnie. Nie mogłam się opanować i rozpłakałam się.
- O mój
boże, chłopaki! - uśmiechnęłam się ocierając łzy- Dziękuję.
- Myślałaś,
że zapomniałem, prawda? - Mój młodszy brat Christian zapytał, uśmiechając
się.Skinęłam głową.- Jak moglibyśmy zapomnieć? - spytał Ryan
- Znamy się
przecież odkąd byliśmy dziećmi.
Zaśmiałam
się.
- Jesteście
niesamowici, chłopaki!- uśmiechnęłam się.
- Co ty na
to, mamy tutaj imprezę! - powiedział Chaz obracając się przy stereo. Zanim
cokolwiek odpowiedziałam usłyszałam "Teenage Dream" Katy Perry.
Zaczęłam
chodzić po pokoju i rozmawiać ze wszystkimi moimi najbliższymi przyjaciółmi.
Byli wszyscy zaproszeni, ale jego tam nie było.
W końcu
zobaczyłam moją najlepszą przyjaciółkę Holly Peterson.
- Hej
dziewczyno!- uśmiechnęłam się przy tym dając się przytulić.
-
Wszystkiego Najlepszego- uśmiechnęła się ciepło. - Jak to jest przyłączyć się
do klubu szesnastolatków?
Zaśmiałam
się- Nie wiem jestem w szoku, że chłopaki zrobili to wszystko.
- No
faktycznie, to wszystko-
Zostałam
odcięta od reszty komentarzy Holly, ponieważ Chaz zaczął mówić coś do
mikrofonu.
- Czy
wszyscy bawili się dobrze, dziś wieczorem?! - krzyknął.
- Yeah! -
każdy krzyczał w zgodzie.
- Cóż,
jeszcze nic nie wiedziałem!- powiedział- Wszyscy na parkiet i przygotujcie się
do Dougie.
- Oh, to
jest mój taniec- powiedziała Holly i zniknęła gdzieś na parkiecie.
Zaśmiałam
się nalewając sobie kolejnej szklanki ponczu. Nigdy nie tańczyłam, po prostu
oglądałam jak robili to inni.
- C'mon,
solenizantko!
Odwróciłam się
i zauważyłam Seth'a z dużym, przepraszającym uśmiechem.
- Wiesz, ja
nie tańczę- powiedziałam.
- Aww, chodź
kochanie to nie jest trudne.
To właśnie
on wciągnął mnie na parkiet.
- W porządku
Seth- powiedział Chaz. - Jesteś przekonany, że Caitlin wyjdzie!
Mrugnął-
Wiem jak działa moja magia-
Chaz
zachichotał- Okej, posłuchajcie wszyscy. Ryan będzie włączał szybką muzykę, a
wy będziecie tańczyć. Tylko w przypadku gdy... Nie wiem.
Patrzyłam na
Ryan'a kiedy dokładnie tłumaczył kroki tańca, byłam niemal pewna, że nie mogłam
tego zrobić. Ale, zanim zorientowałam się, że muzyka zaczęła grać wszyscy
zaczęli tańczyć.
Myliłam się
kilka razy.. Coraz częściej. I w końcu zaczęło mi się nieco udawać. Miał rację,
było w tym trochę zabawy. To wyglądało jakby goście wykonywali swój filmowy
taniec.
- To było
super, ale teraz mamy zamiar zwolnić trochę. Tak więc, niech każdy facet złapie
swoją partnerkę- poinstruował.
Seth
natychmiast przyciągnął mnie do siebie, na dźwięk piosenki L-O-V-E, Nat King
Cole.
To była
stara piosenka, ale wszyscy wiedzieli, że jedna z moich ulubionych.
-
Przepraszam za wcześniej- szepnął mi do ucha - Na prawdę nie wiem co we mnie
wstąpiło, to się nie powtórzy. Obiecuję.
Nie
odpowiedziałam.
Przeprosiny
i obietnice Seth'a nic dla mnie nie znaczyły. Bo wiedziałam, że będą trwać tak
"długo" jak jego temperament.
- Kocham
cię, bardzo mocno - kontynuował- Czasami po prostu się boję, że mógłbym cię
stracić i przez ten strach robię różne szalone rzeczy.
Yeah, lubię
mieć sny o tym, że mnie zamordują, albo o wulgarnych chłopakach.
- Nie wiem
co bym zrobił, gdyby jakiś facet chciałby mi ciebie odbić- pocałował mnie w
policzek zmusiłam się, aby nie wywrócić oczami.
Czułam na
sobie czyjś ciężki wzrok, miałam ochotę się odwrócić i spojrzeć za siebie. Ale
Seth miał tak mocno owinięte ręce wokół mnie, że ledwo się poruszałam. Nadal
szeptał do mnie miłe słówka. W mojej opinii to nic nie znaczy... W duchu
ucieszyłam się kiedy piosenka się wreszcie skończyła.
- To było
zabawne, ale co za dużo to nie zdrowo! Więc, wszyscy mieszają się i za chwilę
będziemy grać w gry- Chaz krzyknął.
- Chodźmy do
stołu z przekąskami- zasugerował Seth.
Pokręciłam
głową- Idź przodem, muszę iść do łazienki- powiedziałam.
Przytaknął.
Udałam się
do małej łazienki, ale zauważyłam, że reszta ludzi czeka.
- Więc
podoba ci się przyjęcie?- spytał Chaz.
Odwróciłam
się- Yeah, jest dużo zabawy- uśmiechnęłam się- Czekaj, muszę skorzystać z
łazienki.
- Oh, wiesz,
że możesz skorzystać z jednej na górze. Moją mamę to nie obchodzi- powiedział-
Tylko nikomu innemu nie pozwól z niej korzystać.
- Oh, na
pewno nikt nie będzie-Dzięki.- uśmiechnęłam się
Poszłam na
górę do łazienki nałożyć sobie puder.
Kiedy
skończyłam spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Moje włosy nadal wyglądały
schludnie, a siniaki nadal były ukryte. Byłam w dobrej formie!
Otworzyłam
drzwi i wyciągnęłam swój telefon. Patrzyłam w dół, próbując odczytać dalszy
tekst wiadomości, nagle zderzyłam się z kimś.
- Oh,
przepraszam - powiedziałam patrząc w górę.
Zaczęłam
dyszeć kiedy zobaczyłam faceta, stojącego przede mną ubrany był w turkusową
bluzę z kapturem, białe jeansy i turkusowe suprasy.
Oczywiście,
to był nikt inny, jak Justin Bieber.
_______________________________________________________________________________________________________________________________________
Uhm,
wreszcie udało mi się dodać drugi rozdział, miałam zrobić to wczoraj, ale
miałam lekkie problemy. Mówiąc problemy mam na myśli - szkoła.
Następny
rozdział dodam być może w piątek, albo po sprawdzian, następny będzie natomiast
w piątek za tydzień, ponieważ w poniedziałek wyjeżdżam na zieloną szkołę i nie
wiem jak będzie z Wi-Fi. Za wszystkie błędy przepraszam, gdybyście chcieli być
informowani o rozdziałach piszcie do mnie na twitterze: @patts_94
Super. Czekam na następny. ;*
OdpowiedzUsuńGenialny. Ciekawa jestem co dalej bedzie xD
OdpowiedzUsuń