poniedziałek, 20 maja 2013

Thirteen



Justin’s POV
- Proszę, proszę, proszę, Biebs – powiedział Seth drwiąco śpiewanym głosem. – Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś teraz gdzieś być i śpiewać ‘Baby, baby, baby, oooh’ dla swoich krzyczących sześciolatek? – uśmiechnął się.
- Gdzie ona jest? – warknąłem, próbując się wydostać z rąk obu mężczyzn. – Gdzie ją zabrałeś?
- Co ty do cholery mówisz, Bieber? – zapytał powściągliwy sposób. – Gadasz jak kompletny idiota. – On i jego kumple wydali z siebie gardłowy chichot.
Seth upił łyk piwa z butelki, którą trzymał w ręku jak trofeum.
Odwrócił się i odszedł, pobiegłem za nim i odwróciłem go tak, że stał naprzeciw mnie.
- Dobrze wiesz o czym mówię! – Moja szczęka zaciskała się mocniej z każdym wypowiedzianym przeze mnie słowem. – Wiem, że ją skrzywdziłeś, jeśli ona teraz nie oddycha, ja…
Niebieskie oczy Seth zabłysły niebezpiecznie. Zdenerwował się ponownie.
- Gdybym był tobą, uważałbym na to co mówię – wybełkotał groźnie.
Był uosobieniem bezczelności, co sprawiło, że moja krew się „zagotowała”.
- Bo co? – zapytałem, nie bojąc się jego chamskiego, aroganckiego i niebezpiecznego zachowania.
- Bo skończysz jak on… - Wskazał na nieruchome ciało faceta, który zaledwie kilka minut temu zagroził mu, że pójdzie na policję. Czerwona plama na jego lewej piersi, spowodowała, że przez moje plecy przeszedł zimny dreszcz. Wiedziałem, że był zły. Ale tu i teraz moje najgorsze obawy się potwierdziły. Obok mnie stał sprośny człowiek bez serca. Okropne sceny z Caitlin która musiała to znosić, przemknęły przez mój umysł jak Hi-Def film.
Zachichotał na mój przerażony wyraz twarzy, popatrzyłem na niego.
- Po prostu powiedz mi gdzie ona jest – Chciałem aby mój zabrzmiał zimno i bez emocji, lecz zamiast tego zabrzmiało to jak cichy szept. 

- Mówiłem, że nie wiem o czym mówi… - Cały tłumiony we mnie gniew, który tłumiłem w sobie od ostatnich kilku dni, przejął nade mną kontrolę. Uderzyłem nim o ścianę.
- Nie kłam, cholera.  Wiem, że ją porwałeś i zmusiłeś, żeby została na środku pustkowia. Widziałem chatę, widziałem test ciążowy. Wiem. Nie waż się kłamać, ty sukinsynu – splunąłem na niego, przed wcześniejszym uderzeniem go w szczękę co spowodowało, że upadł.
Wciągu kilku sekund, Seth wstał, odzyskał swój rezon i uderzył mnie dwa razy mocniej. Zanim zdążyłem zdać sobie sprawę, z tego co się dzieje, rozpoczęła się walka.
Od ciosów i kopnięć, zrobiło mi się niedobrze. Poczułem mocne uderzenie z tyłu głowy. Tuż przed upadkiem na chodnik, usłyszałem dźwięk tłuczonej butelki piwa.
Poczułem mocne uderzenie po prawej stronie, a później po lewej. Szybko zorientowałem się, że kumple Setha wrócili. Jęknąłem. Adrenalina spowodowała, że byłem w pełni świadomy każdego ciosu, który otrzymałem.  Biorąc głęboki wdech, zebrałem w sobie całą siłę, żeby wstać. Starałem się bronić, ale to nie miało sensu.  Trzech na jednego było nieuczciwe w oczach wszystkich. Leżałem na ziemi w poczuciu gorzkiej porażki. Krzywiłem się przy każdym uderzeniu, które dostawałem.
W chwili rozpaczy, słowa Kayli rozniosły się echem:
„Upadłam na kolana i modliłam się bardzo mocno do Boga, pokazał mi jak to wszystko kontrolować, musiałam tylko mu zaufać i to jest to, co powinieneś teraz zrobić, Justin. Zaufać Bogu.”
- Drogi Boże – pomodliłem się – daj mi siłę.
Moje oczy wylądowały na srebrnym słupie i nagle wpadłem na pomysł.


Caitlin’s POV


Owinęłam się miękką kołdrą wokół mojego kruchego ciała i pozwoliłam sobie pogrążyć się w wygodnym łóżku.  Adam przywiózł mnie do Safe Heaven. Kierowniczką była bardzo miła pani o imieniu Nancy. Ona natychmiast wzięła mnie pod swoje skrzydła  i upewniła się, że czuję się tutaj komfortowo.
Wzięłam długą ciepłą kąpiel i przebrałam się w jedwabną piżamę, którą dała mi Nancy. Moja noga i ramie były zabandażowane. Pierwszy raz od dłuższego czasu, poczułam się bezpieczna. To było prawie zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe.
Usłyszałam pukanie do drzwi a moje serce zaczęło bić mocniej. Co jeśli to Seth? Co jeśli przyszedł po mnie?
Przełknęłam ślinę, chowając się głębiej pod kołdrę.
Pukanie rozległo się ponownie.
- Wejdź – odpowiedziałam szeptem.
Drzwi otworzyły się, a w nich pojawił się Adam.
- Wszystko w porządku? – zapytał. Widziałam jego troskę, gdy usiadł na skraju łóżka.
- Myślałam, że to Seth – przyznałam się. Łza spłynęła po mojej twarzy. – Będzie mnie szukał. Czuję to.
Adam delikatnie starł moje łzy.
- Nawet jeśli to zrobi, to nie ma teraz znaczenia. Nie pozwolę, żeby coś ci się stało – odezwał się z pasją. – Seth był głupcem, że kiedykolwiek położył na tobie rękę. Każdy facet który sprawił ci zawód miłosny, był głupcem. Jesteś piękna, Caitlin i zasługujesz na najlepsze. Nie pozwól, żeby ktokolwiek sprawił, że pomyślisz inaczej.
Odwróciłam się, rumieniąc się. Adam odwrócił moją twarz tak, bym na niego spojrzała. Byłam spięta jego dotykiem. On oczywiście to zauważył, bo wyraz bólu pojawił się na jego twarzy.
- To instynkt, przepra…
- Nie, nie przepraszaj – odezwał się cicho. – To nie twoja wina.

- To po prostu… Ja po prostu… nie wiem – spojrzałam w dół na swoje dłonie.
- Potrzebujesz czasu, rozumiem – powiedział.
- Rozumiesz? – zapytałam.
Skinął głową.
- Tak – uśmiechnął się nieznacznie. – Chcesz zadzwonić do swoich rodziców? – zapytał.
- Tak, proszę – kiwnęłam głową.
Adam wyciągnął z komórkę z kieszeni i podał mi ją.
- Dam ci trochę prywatności – powiedział, szykując się do wyjścia. – Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebowała, po prostu powiedz.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się.
Wzięłam głęboki wdech, podniosłam telefon i wpisałam numer rodziców.

- Caitlin! – krzyknął Christian, kierując się w moją stronę.
- Wszystko w porządku, kochanie? – zapytała mama, łzy napłynęły jej do oczu.
- Co się stało? – spytał ojciec. - Dlaczego na znaku jest napisane ‘miejsce dla ofiar przemocy’?
Z trudem przełknęłam ślinę.
- Dobrze widzieć was wszystkich. – zmusiłam się do uśmiechu, starając się unikać ich pytań.
- Myślałam, że jesteś na wakacjach z Sethem – odezwała się mama ściągając przy tym brwi. – Gdzie on jest?
- Kłamałaś kiedy zostawiłaś tamtą wiadomość? Mówiłem wam, że ona kłamie! – krzyknął Chris, kiedy odwrócił się w stronę naszych rodziców.
- Czy ten chłopak cię skrzywdził? – szczęka mojego ojca się zacisnęła.

Z trudem przełknęłam ślinę, kiedy łzy wypełniły moje oczy. Powoli skinęłam głową. Mama wydała przerażony jęk i zarzuciła mi ręce na szyje, przytuliła mnie.
- Oh, kochanie moje – szlochała.
- Zabiję go – warknął tata, chodząc po pokoju.
- Nie, Will! - moja matka szlochała. – To nie jest rozwiązanie!
- Czego oczekujesz ode mnie, Sandi?  - zapytał. – Mam mu po prostu odpuścić, po tym jak zranił moją małą córeczkę?
- Nie. -  potrząsnęła głową. - Może uda nam się porozmawiać z tą panią z przodu. Oni mają do czynienia z tego typu rzeczami. Powinni wiedzieć. - Spojrzała na mnie ze współczuciem i oczami pełnymi łez.
Zbolały wyraz, pokrył twarz ojca.  Skinął głową.
- Masz rację. -  westchnął.
Mama uściskała mnie ciepło, a ojciec ucałował w czoło, zanim przytulili się do siebie i wyszli. To złamało moje serce, widząc tak przerażonych rodziców. Oparłam się plecami o poduszki. Ogarnęło mnie uczucia, jakby ktoś wepchnął nóż w moje serce.
Usłyszałam szelest i odwróciłam się i zobaczyłam Chrisa patrzącego przez okno. Prawie zapomniałam, że tutaj był.
Odwrócił się i spojrzał na mnie. Dostrzegłam łzy na jego policzkach
- Co on ci zrobił? – zapytał chrapliwie.
- Nie chcesz wiedzieć. – potrząsnęłam głową.
- Chcę – podkreślił. – Powiedz mi wszystko.
Wzięłam głęboki oddech, zanim opowiedziałam mu całą historię – pomijając kilka straszniejszych szczegółów, oczywiście. Był moim młodszym bratem, chciał mi pomóc, ale i tak ja byłam najstarsza. Moim zadaniem, była chronienie go.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? – zapytał, jego twarz była zbolała.

 
Wzruszyłam ramionami.
- Nie jestem już dzieckiem, Caitlin – powiedział. – A ty powinnaś przestać mnie tak traktować. Rozwaliłbym mu twarz, gdybyś tylko mi powiedziała. Wtedy uniknęłabyś całej krzywdy i nie zaszłabyś z nim w ciążę. – mruknął ostatnie słowa.
- Nie wiem dlaczego ci nie powiedziałam. Ja po prostu… nie wiedziałam jak – wykrztusiłam.
- Chodź tu.
Christian trzymał mnie w ramionach, a ja się rozpłakałam.
Można by pomyśleć, że teraz, kiedy moja rodzina wiedziała, powinnam czuć się lepiej, ale zamiast tego czułam się jeszcze gorzej.
Wiedziałam, że to jeszcze nie koniec nadużyć.


~~~~~~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie miejcie mi za złe, ale ten rozdział tłumaczyło mi się trudno.
Może to przez chorobę, może nie. Nie jestem dokładnie pewna o
Co chodziło w ostatnim zdaniu. I przepraszam, za dziwną czcionkę, ale Blogger, dzisiaj ze mną nie współpracuje :)


 

2 komentarze:

  1. Ale się narobiło, martwię się o Justina :c
    Oby było wszystko w porządku ..

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudenko xD ale slodkie rodzenstwo z nich xD

    OdpowiedzUsuń