czwartek, 30 maja 2013

Twenty

Caitlin's POV


Wpatrywałam się w książkę którą trzymałam w rękach, na poziomie liceum, do języka, francuskiego, jednocześnie starałam się stłumić ziewnięcie.
Będę ciężko pracowała, aby przyśpieszyć moją pracę w szkole, ale teraz coraz bardziej koncentrowałam się na mój tytuł licencjata.
Na początku, miałam problemy z określeniem, jaki kierunek, ale po wizycie w lokalnym uniwersytecie, wybrałam naukę o fotografii głównej.
Teraz, gdybym mogła pozbyć się klasy, która nie ma zupełnie nic wspólnego z robieniem zdjęć, byłabym w pełni zadowolona.
Poczułam, że moje oczy zaczynają dryfować, kiedy usłyszałam słaby krzyk.
Westchnęłam i odłożyłam moją książkę, spokojnie podeszłam do małej kondoli, która stała w kącie. 
Uśmiechnęłam się z radością do małej niebieskiej wiązki.
- Hej, mały Drew Beadles. - zagruchałam, wzięłam malusieńkiego trzy miesięcznego chłopczyka.
Na szczęście nie wyglądał jak ojciec.
Zaczął kręcić się w moich ramionach, kiedy wreszcie się uspokoił, to oczywiście ktoś musiał zadzwonić dzwonkiem do drzwi. 
Drew zaczął krzyczeć ponownie.
- Oh, cii. - powiedziałam, kołysząc go w ramionach, kiedy szłam w stronę drzwi.
Ostrożnie wyjrzałam przez zasłony, czułam, że moje oczy szeroko się otwierają.
Powoli otworzyłam drzwi i spojrzałam na młodego człowieka, przede mną
Był ubrany w czarną, skórzaną kurtkę z luźnym t-shirtem, który był idealnie dopasowany do chudych jeansów.
Moje oczy powoli zamykały się,  spojrzał na mnie w uśmiechu.
Byliśmy razem już rok, miesiąc i dwanaście długich tygodni, a widzieliśmy się tylko jedenaście razy.
Kiedy on odszedł, obiecał, że wszystko będzie inaczej, ale oczywiście i jak mieliśmy ograniczoną komunikację, nie trzymałam swoich nadziei.
Przecież wiedziałam, że dużo się zmieniło.
I dalej obawiałam się, że on poznał inną dziewczynę, która nie miałam obciążeń brzydką przyszłością i małego synka, którym musi się opiekować.
Dziewczynę, która była faktycznie gotowa na poważny związek.
Powiedziałam mu, że chcę, abyśmy zatrzymali się na chwilę, nie dlatego, że go nie kochałam, ale szczerze? Byłam przerażona.
Oblizał usta z przyzwyczajenia, a ręce miał schowane w kieszeniach - Nie zamierzasz mnie wpuścić?
- Uh, tak - powiedziałam, przełamując swoje spojrzenie, otworzyłam drzwi do mojego małego domu.
W rzeczywistości, to był pensjonat, który został zbudowany w dużym podwórku, rodzinnego domu, co pozwoliło mi mieszkać blisko moich rodziców, ale dało mi również poczucie prywatności.
Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, w milczeniu, zanim on przerwał je.
- Więc, to jest mój mały imiennik? - spytał, kiedy oboje usiedliśmy na kanapie.
Uśmiechnął się lekko, a jego wzrok znowu padł na dziecko, które wciąż wiło się w moich ramionach.
Powoli skinęłam głową, bez jakiegokolwiek słowa, jakby mój mózg nadal próbował przetworzyć wszystko co się dzieję.
- Mogę go potrzymać? - spytał.
- Tak, tak oczywiście - odezwałam w końcu i ostrożnie umieściłam syna w jego ramionach.
- Witaj Drew - powiedział łagodnie, kołysając go w ramionach. 
Małe dziecko spojrzało na niego uważnie.
Dostrzegł mnie i uśmiechnął się - Wygląda jak ty, Caity,  jest piękny.
Przegryzłam wargę, czerwiąc się - Dziękuję.
- Nie musisz mi dziękować, mówię tylko prawdę. Prawda? - spytał Drew głosem dziecka.
Uśmiechnęłam się.
Wzięłam książkę do języka francuskiego i zaczęłam starać się uczyć, ale nie mogłam, patrząc jak Justin łaskotał małego Drew po brzuchu, co czyniło w nim śmiech.
Zauważyłam i skupiłam na nim całą swoją uwagę na Justinie, mimo starań.
Wyglądał inaczej, ale jakoś tak samo.
Przegryzłam wargę, zmuszając się na skupieniu na książce od języka francuskiego, interpretowałam każde zdanie, przede mną.
- Premières amours sont toujours.
- Caity --
- Justin -- 
Oboje powiedzieliśmy chórem, chichocząc.
Wskazałam na niego, aby zaczął mówić.
Odchrząknął i podał mi Drew.
Patrzyłam jak zaczął chodzić po pokoju - tam i z powrotem.
Aż w końcu zatrzymał się na podłodze przede mną.
- Caity - przegryzł wargę, podniósł oczy, aby spojrzeć na mnie - Wiem, że nie dzwoniłem zbyt dużo razy, ale to dlatego.. Że ja po prostu ja-ja- ja, kocham Cię. Kocham cię i nie mogę nic z tym zrobić. Wiem, że nie chcesz, żeby to było coś poważnego i ja to szanuję, ale pocałowałem cię nie bezsensownie. Dosłownie, myślę o tobie 24/7 w ciągu ostatnim 365 dni. Jestem w tobie zakochany, Caity, tak bardzo, że czasami mnie to boli, ja po prostu nie wiem co mam robić.
- Justin - westchnęłam - Ja też cię kocham. Tak, ale czy napewno chciałbyś zaangażować się w związek ze mną? Teraz to też jest mój świat - spojrzałam na Drew - Nie mogę być beztroska, i bawić się w najlepsze, w wycieczki jak większość siedemnastolatków. Justin, nie mogę zapomnieć o tym, co się stało z Sethem.
- Wiem, że to nie będzie idealne - powiedział, gładząc moje włosy - Ale, próbowaliśmy żyć bez siebie, próbowaliśmy dwa razy i myślę, że oboje wiemy, iż należymy do siebie. Nawet jeśli to oznacza, że będziemy musieli starać się, być dla siebie kimś więcej niż przyjaciółmi. Będę tu, dla ciebie i Drew - znowu go połaskotał, a Drew uśmiechnął się - Tylko proszę, kochanie, pozwól mi spróbować jeszcze raz. Po tym wszystkim, nie zmarnuję drugiej szansy, nie?
Pokręciłam głową - Nie, nie, nie.
Justin uśmiechnął się i ujął mój podbródek, nachylił się, by złożyć pocałunek na moich ustach, gdy usłyszał odgłos huku.
Oboje odwróciliśmy się. 
Zobaczyłam, że moja książką zsunęła się na podłogę.
Justin wyciągnął rękę i podniósł ją.
Patrzyłam, jak jego miodowe oczy "skanowały" strony.
- Cóż, nie czytałem bardziej prawdziwego dnia w całym swoim życiu.
- Jakiego? - spytałam.
- Premières amours sont toujours. - odpowiedział doskonałym francuskim, jakby nim był.
- Oh, to jedno - powiedziałam - Próbowałam wszystkiego co w mojej mocy, aby to przetłumaczyć, ale jestem cienka we francuskim.
- Cóż, to jest jedyne zdanie, które nigdy nie należy zapominać! - zawołał
- Na prawdę? - spytałam
Skinął głową - Tak, wiesz dlaczego?
Pokręciłam głową.
- Jest napisane, pierwsza miłość jest wieczna. Musisz się z tym zgodzić, prawda?
- Tak - uśmiechnęłam się - Pewnie, że tak.
Pochyliłam się w stronę Justina i szczelnie złączyłam nasze usta w pocałunku.
Jego ciepłe usta, przeniosły się w doskonałość przez rok i pół,  jak dramat telewizyjny.
Dosłownie byłam w piekle i wróciłam z powrotem, wciąż nie mając pojęcia co się wydarzy w przyszłości, ale wiem jedno.
Nigdy nie zapomnę swojej pierwszej prawdziwej miłości.
Dlaczego, możesz o to zapytać? Dobrze, bo "Premières amours sont toujours." czyli "Pierwsza Miłość jest wieczna"...
______________________________________________________________________________________________________________________
I tak oto dotarliśmy do końca pierwszej części, oto link do drugiej części czyli "2nd Chances" : http://tlumaczenie-2nd-chances.blogspot.com/
Rozdział pojawi się za jakieś dwa, trzy dni, a od dzisiaj możecie przeczytać opis, który pojawi się na stronie.
DZIĘKUJĘ ZA TAK LICZNE KOMENTARZE, ZA TAK LICZNE ODWIEDZINY - KOCHAM WAS.

2 komentarze:

  1. Cudny rozdziaaaał ! ♥
    szkoda, że to już koniec pierwszej części, ale dobrze, że jest jeszcze druga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudenko. Uwielbiam to ff. Dziekuje, ze tlumaczycie. Pozdrawiam i zabieram się za kolejna czesc :P :*

    OdpowiedzUsuń