Caitlin’s POV
Usłyszałam
dźwięk dzwonka do drzwi. Otworzyłam drzwi, oczekując, że to Justin czegoś
zapomniał, lecz przede mną stanął zły Seth. Czułam, że moje serce zaczyna bić w
piersi, patrząc na niego.
- Cz– cze-cześć
- wyjąkałam – Co-co-ty robisz?
Zauważyłam,
że Seth zaciska szczękę.
- Co ja
tutaj robię? – wrzasnął. – Pytaniem jest, co było, że FAGGOT tu robisz? –
Wyraźnie ci powiedziałem, żebyś się nie kręciła się wokół niego, głupia suko.
Seth’owi przerwał
odgłos kroków Christian’a.
-
Przepraszam, Seth – powiedział, za nim zwrócił się do mnie. – Caitlin, wiesz,
że nie powinnaś mieć gości bez wiedzy mamy i taty?
Tak naprawdę
nie było takiej zasady, ale mogę powiedzieć przez spojrzenie w jego oczy, że
wiedział, że coś było nie tak i starał się pomóc.
- Oh, tak,
zapomniałam – skłamałam.
- Nienawidzę
być niegrzeczny, ale naszych rodziców nie ma w domu, a nam nie wolno mieć
gości, chyba, że najpierw zapytamy. Więc, musisz iść. Może będziesz mógł wrócić
później. – Christian powiedział Sethowi.
Seth skinął
głową, ale widziałam w jego niebieskich oczach złość. Odszedł na dół ganka i
trzasnął drzwiami. Chciałam wymsknąć się po schodach, żeby niczego nie
wyjaśniać Christianowi, ale on złapał mnie za ramię.
- Dlaczego
Seth krzyczy na ciebie w ten sposób? – zapytał.
Przegryzłam
wargę, wzruszając ramionami.
- Nie wiem.
- Przestań
kłamać.
- Okej,
dobrze. – Westchnęłam. – Seth jest zazdrosny o Justina. – Więc on upewnia się,
że nie spotykam się z nim.
- Masz namyśli
jego prześladowanie i nękanie ciebie! Jaki rodzaj niebezpiecznego skradania
znajduję się poza domem swojej dziewczyny, aby upewnić się, że ona nie jest z
innym facetem?
- Wiem,
doprowadza mnie to do szału, ale taki jest Seth – stwierdziłam.
- Dlaczego z
nim nie zerwiesz?
- Christian,
nie zerwę z nim ponieważ zapytał mnie o innego faceta!
- Nie pytał.
Krzyczał i nazwał cię głupią! – wykrzyczał. – Każdy facet, który jest tak
zaborczy jest niebezpieczny. – Jeśli jest zdenerwowany tym, że Justin
kiedykolwiek tu był, plotka, że chcesz go zdradzić…może –
- Może co? –
zapytałam Christiana, przerywając mu w połowie zdania.
Christian
potrząsnął głową.
- Nic.
Zapomnij o tym. I naprawdę uważam, że powinnaś z nim zerwać – powiedział. – To nie
tak, że będziesz zatrzymana jako singielka.
- Mówisz
tak, jakby jakiś facet tylko czekał, aby zostać moim chłopakiem – odparłam krzyżując
ramiona.
- Jest.
- Kto?
- Justin. –
odpowiedział. – On jest nadal w tobie zakochany.
- Skąd
wiesz? – zapytałam.
- Powiedział
mi dzisiaj.
- Naprawdę?
- Yep.
Jesteś ślepa, Caitlin! Justin nigdy nie chciał zerwać z tobą. Chciał cię
błagać, zatrzymać albo przynajmniej powiedzieć, że można „wypracować” związek
na odległość. Ale po prostu nie działał jak ty, nie obchodzi. - Christian
potrząsnął głową i odszedł.
Patrzyłam na
niego z niedowierzaniem.
Czy mój
młodszy brat mówił prawdę? Justin ciągle mnie kocha? Gdyby chciał mi pokazać
swoje prawdziwe uczucia, a nie udawać, że jest nadmiernie szczęśliwy, że
wyjeżdża.
Czułam się
tak, jakbym była uderzona przez tonę cegieł. Wszystkie wnioski uderzyły we mnie
i chciałabym aby okazały się absolutnie fałszywe. Może, mogłabym uniknąć
kiedykolwiek spotkania Setha, gdyby tylko Justin wyznał mi prawdę.
Moi rodzice
zawsze mówili, że uczciwość jest najlepszą polityką. Czy te słowa są czymś
więcej niż tylko powiedzeniem?
Pchnęłam
moje myśli w mojej głowie, decydując, że świadomość, że być może tego
wszystkiego złego było zbyt wiele.
Sztywno
ruszyłam po schodach do mojej sypialni. Każdy ból (niczym strzelanie) jak wchodziłam,
uświadomił mi, że młodszy brat odbywał swoje mądrości poza jego wiek. Seth był
niebezpieczną osobą i powinnam z nim zerwać.
Moje oczy
powędrowały przez pokój, zatrzymując się na zdjęciach moich i Setha. Uśmiechał
się tak, jakbyśmy byli najdoskonalszą parą na świecie, podczas gdy w
rzeczywistości, uczynił moje życie koszmarem. Ostatecznie moją uwagę przykuły prezenty,
leżących na moim parapecie, które otrzymywałam w nocy. Krzywiąc, wspięłam się z
łóżka i chwyciłam notatnik który podarował mi Justin. Siedziałam, inne prezenty
leżały na podłodze albo na siedzeniu, otworzyłam książkę
Patrzyłam
na zdjęcia moje i Justina. Na niektórych zdjęciach byliśmy również uśmiechnięci
– jak najdoskonalsza para na świecie, tak jak ja i Seth, różnica była taka, że
na tych zdjęciach moje uśmiechy były prawdziwe. Na jednym zdjęciu
płakałam i
Justin przytulał mnie. Słodka gorycz wypełniała moją duszę. Zapamiętam wyraźnie
ten dzień kiedy mój pies Sylvia, zmarła.
Moja mama
poprosiła mnie, abym zabrała ją na spacer, ale zdecydowałam, że było zbyt zimno
i nie chciałam. Więc, niechętnie zapięłam ją na smyczy, narzekając cały czas i
wzięłam ją na zewnątrz. Beztrosko chodziłam z nią ulicami, nie zwracając uwagi,
kiedy Sylvia zaczęła głośno szczekać, będąc ostro poirytowana, powiedziałam jej
żeby się zamknęła, ale nie zatrzymała się. Przed znalezieniem tego co się dzieje, dziki
kojot wyskoczył znikąd i próbował mnie zaatakować. Chciałam schować się za
drzewem, podczas gdy Sylvia walczyła z kojotem. Sylvia nie bała się bestii na
tyle, aby odpuścić, ale odniosła straszne rany, że wkrótce potem umarła.
Płakałam,
było mi żal mojego egoizmu
Justin był
pierwszy, który mnie znalazł i jedyny który wydawał się naprawdę zrozumieć moje
głębokie uczucia żalu.
Łza spłynęła
po mojej twarzy, wytarłam ją. Obejrzałam się wokół mojego pokoju, widząc
zdjęcia z Sethem, nowe poczucie złości wypełniło mnie. Nie zasługuję na
znoszenie bicia i gwałcenia mnie.
Wstałam i
zdjęłam wszystkie zdjęcia z Sethem z moich ścian. Rzuciłam je na ziemię,
niszcząc ramki.
Chwyciłam
swój płaszcz z szafy i zarzuciłam go na ramiona. Nadziałam buty na moje stopy,
a telefon schowałam do kieszeni. Zeszłam po schodach, odczuwając w swoim ciele
adrenalinę, czułam ból w nogach.
- Co ty
robisz? – spytał Christian?
- Coś co
powinnam zrobić dawno temu – odpowiedziałam chwytając swoje klucze.
- Nie
rozumiem – powiedział.
Spojrzałam
Christianowi prosto w oczy.
- Chodź raz,
mam zamiar posłuchać twojej rady.
Ruszyłam do
drzwi.
Umieściłam
swoje klucze w stacyjce. Nacisnęłam pedał gazu i pędziłam przez ulice, aż
dotarłam do domu Setha. Wyskoczyłam z samochodu i wbiegłam po schodkach na
ganek. Zapukałam do drzwi jego domu.
Justin’s POV
Jechałem
ulicami Stradford, moja matka siedziała obok mnie, kręcąc się.
- Jak
wyglądam? – Spytała się, co wydawało mi się milionowym razem.
- Wyglądasz
dobrze, mamo – Odpowiedziałem.
- Jest
dobrze? – zapytała. – Może powinnam założyć co innego?
- Nie, nie.
Wyglądasz pięknie. – Uśmiechnąłem się. - Po za tym mogę mieć na sobie tylko bluzę
i ten gość Kevin, będzie się nad tobą ślinić.
Gorąco mi w
oczy.
Moja mama
zmuszała do mnie obiadu z nią i Kevinem. Podobno siostrzenica Kevina przeniosła
się tutaj właśnie i nie zna nikogo.
- Justin –
odezwała się moja mama stanowczo. – Lepiej zachowuj się dziś wieczorem.
Spodziewam się, że będziesz zachowywał się jak dżentelmen, tak jak cię
wychowałam. Nie chcę, aby Kevin pomyślał, że mój syna to jakaś głupia gwiazdka
POP-u, rozumiesz mnie?
- Tak, mamo –
odpowiedziałem niechętnie.
- Po za tym,
jestem pewna, że będziesz miał mnóstwo zabawy – rozpromieniła się. Mogę myśleć
o milionach sarkastycznych rzeczach, ale wiedziałem, że on nie miał szacunku do
mojej mamy
Wjechaliśmy
na parking, jakiejś małej restauracji o nazwie David’s Bistro. Zaparkowałem samochód od strony budynków. Wysiadłem
i zaraz po tym otworzyłem drzwi mojej mamy i pomogłem jej wysiąść.
- I na pewno
wyglądam w porządku? – zapytała.
- Pozytywnie
mamo, absolutnie pozytywnie – zapewniłem ją.
Weszliśmy do
małego bistro business-casual i
zauważyłem, że Kevin i dziewczyna -która jest jego siostrzenica- machają do
nas.
Niechętnie
obserwowałem moją mamę do stołu.
- Cześć
Pattie, wyglądasz wspaniale. – Uśmiechnął się Kevin.
Mama
wydawała się rozpromienić na jego komplement.
- Oh, dziękuję.
– Zarumieniła się. – Ty również wyglądasz bardzo przystojnie.
- Dzięki –
odpowiedział, za nim „włączył” w to mnie. – Justin miło cię widzieć, znowu.
Zmusiłem się
do uśmiechu.
- Ciebie
też, sir.
Twarz Kevina
wyrażała ulgę, nie było po niej widać wrogości dzisiejszego wieczora.
- To jest
moja siostrzenica, Kayla – powiedział.
Słodka,
ciepła dziewczyna z brązowymi włosami i dołeczkami, uśmiechnęła się do mnie.
- Cześć –
odezwałem się.
- Cześć –
uśmiechnęła się. – Jesteś Justin Bieber, nie?
Skinąłem
głową.
- Yeah.
- Myślę, że
twoja muzyka jest naprawdę dobra – skomplementowała.
Zauważyłem,
że miała dziwny akcent, gdy wymawiała „cool”.
- Dzięki –
uśmiechnąłem się z powrotem.
- Dobrze… -
odezwała się moja mama. - Dlaczego dzieci nie mogą siedzieć przy tym stole, a
ja i Kevin tam.
Wskazała na
stół po drugiej stronie przejścia.
- Okay –
odpowiedzieliśmy chórem.
Kayla
roześmiała się, siadając przede mną.
- Tak po
prostu przeniosłaś się tutaj? – zapytałem.
- Myślę, że
można powiedzieć, że. - powiedziała.
- Co
myślisz?
- Cóż, mój
powrót do domu w Wisconsin nie był największy.
- Mój ojczym
używał przemocy fizycznej. Wujek Kevin kiedy się dowiedział, zabrał mnie tutaj,
abym mogła z nim żyć.
Poczułem
przypływ złości w moich żyłach. Sama myśl o facecie, który uderzał dziewczynę
doprowadzała mnie do złości.
- Przykro mi
to słyszeć. – Powiedziałem. – On nigdy cię nie zranił?
- Nie, po
prostu moja mama – odpowiedziała.
Skinąłem
głową.
Kayla ciągle
mówi, od jakiegoś czasu i postanowiłem, że była słodką dziewczyną. Chciałbym się
dowiedzieć więcej.
Poczułem
brzęczenie mojego telefonu, ale zignorowałem je, uznając, że byłoby to
niegrzeczne, gdybym odczytał wiadomość, przed dziewczyną którą dopiero
poznałem.
Mój telefon
zabrzęczał znowu…. I znowu… nie mogłam już tego wytrzymać.
-
Przepraszam – powiedziałem. – mój telefon ciągle dzwoni.
- Oh, jest w
porządku. – Uśmiechnęła się Kayla.
Wyciągnąłem
mój telefon i zauważyłem, że miałem dziesięć wiadomość od Christiana.
Christian:
SOS
Caity wyszła dwie godziny temu. Nie
wiem dokąd poszła. Jej telefon nie odpowiada. Boję się – Chris.
Kiedy
spojrzałem na tekst, zachichotałem do siebie. Zostawię to dla Christiana, chciałem zrobić mu dowcip,
po tym jak brutalnie pobił mnie w Mario Kart.
Wsadziłem
telefon do tylnej kieszeni.
- To był jeden
z moich przyjaciół, ciągnął dowcip – wyjaśniłem Kayli która miała zdziwioną
minę.
- Jesteś
pewny?
- Tak –
skinąłem głową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz