środa, 29 maja 2013

Eighteen

Caitlin's POV


- Ja po prostu nie rozumiem, dlaczego chcesz zatrzymać to dziecko. Dlaczego chcesz, aby stale przypominało ci Seth'a? - mama wyrażała swoje wątpliwości donośnym głosem.
- Tu nie chodzi o Seth'a! To dziecko jest częścią mnie!
 - To nie jest sytuacja, w której dał swoją zgodę, abyś zakończyła tę ciążę, Caitlin. - Tato dodał.
- Wiem, że --
- Spójrz, Caitlin. Ja i twój ojciec od zawsze chcieliśmy uzyskać dobre wykształcenie - wypaliła moja mama.
- Co z tego, co chcę? - zapytałam - Huh?
- Jesteś za młoda, aby zracjonalizować wszystko - stwierdził ojciec.
- Nie, nie jestem! - pokręciłam głową - Ja po prostu nie chcę oddawać swojego dziecka, do adopcji. Potrafię zadbać o nią, lub o niego, mogę zapewnić mu lub jej, kochające środowisko, jeśli tylko będziecie mnie wspierać.
- Tak długo, jak jesteś pod naszym dachem, będziesz robić to co nam się podoba i to na pewno nie jest wkopaniem celów do krawężnika, z powodu błędnej drogi. - krzyknęła matka.
Poczułam jak łzy zataczając obręcz, wokół mojego oka, ruszyłam na piętach i wybiegłam na schody.
- Caitlin Victoria Beadles, wracaj tutaj natychmiast! Nie skończyliśmy rozmawiać - zabrzmiał głos mojego ojca, ale zignorowałam to, gorące łzy spływały po moich policzkach.

Opadłam na łóżko i szlochałam, słyszałam dźwięk moich rodziców, którzy teraz na siebie krzyczeli - w pełni atmosfery.
Nic nie będzie w porządku.
Nie potrzebowałam tego. 
Potrzebowałam miłości i wsparcia rodziców, musieli pozwolić mi żyć, moim życiem, moją drogą, jak zwykle to robiłam.
Teraz nie czas, aby wziąć swoją rolę i zacząć kontrolować moje życie.
To był problem, Seth cały czas zmuszał mnie do robienia tego, co chce, a nie to, co ja chciałam.
Usłyszałam dzwonek mojego telefonu, złapałam go ze stolika nocnego. Widziałam zdjęcie Justina, odebrałam.
- Witaj. - powąchałam.
- Wszystko w porządku? - spytał.
Zainteresowany ton jego głosu, kazał rozbić mi się płaczem.
- Gdzie jesteś? - spytałam.
- U moich dziadków - odpowiedział - Co się stało?
- Właśnie, muszę się stąd wydostać. Mogę przyjść?
- Oczywiście - powiedział Justin - Zobaczymy się za kilka minut?
- Yeah, pa.
- Pa.
Odłożyłam słuchawkę i chwyciłam moją torbę alarmową.
Mama zawsze miała całą rodzinę do utrzymania, więc brała ten worek tylko w ważnych przypadkach. 
Wsunęłam swoje dłonie w kurtkę i schowałam telefon do torebki.
Otworzyłam okno w sypialni, zsunęłam się i zamknęłam je z powrotem cicho. Ostrożnie, wspięłam się na dużą gałąź drzewa, która wisiała jak most do mojego okna.
Fachowo, udałam się w dół i na ziemię. 
Poprawiłam torbę i zaczęłam trekking w stronę domu dziadków Justin'a.
Mieszkali około trzy minuty spacerem, a ja przychodziłam do nich wiele razy kiedy dorastałam.
Czułam, brzęczenie mojego telefonu, spojrzałam, aby zobaczyć, że otrzymałam tekst od nieznanego numeru.

Akuku, byłbym przerażony, gdybym musiał 
Z Tobą po prostu skończyć. Widzę cię.



Zimny ​​dreszcz mi po plecach i mogłam przysiąc, że usłyszałam odgłos kroków. Szukałam wszędzie i nie było widać nic. 
Przyśpieszyłam tempo do truchtu.
W ciągu ostatnich kilku dni, otrzymywałam kilka podobnych tekstów, one zaczynały mnie przerażać.
Zauważyłam Justina, czekającego na mnie na ganku.
- Hej - uśmiechnęłam się lekko.
Justin nic nie odpowiedział, po prostu w ciasnym uścisku wciągnął mnie do domu.
Rozejrzałam się, za jego rodziną.
- Wszyscy wyszli - wyjaśnił i chwycił torbę, za mną.
Skinęłam głową, Justin pociągnął mnie na górę, do jego sypialni.
Zamknął za sobą drzwi i opadł na łóżko.
Poklepał miejsce obok niego, zgodnie z tym co chciał usiadłam obok Justina.
Siedzieliśmy w milczeniu, a ja rozejrzałam się po środowisku.
Pokój Justina wyglądał tak samo, jak wtedy, kiedy byliśmy dziećmi.
Wszystko tutaj, wyglądało, jakby było na swoim miejscu. Jakby czas był tutaj zamrożony.
  Czułam smutne poczucie prania i  nostalgii nade mną, nasze dziecięce dni, igraszki i bezpieczeństwo. To wszystko wydawało się być tak dawno.
- Moi rodzice chcą oddać dziecko do adopcji - powiedziałam mu, czując jak łzy wypełniają moje oczy.
- A ty tego nie chcesz? - zapytał.
Pokręciłam głową.
- Nie, ale nie wiem czy ja mam wybór. Chyba, że zmienią zdanie, bo nie mogę podejmować jej sama. - przyznałam - Oni rozmawiają o mojej edukacji i dzieciństwie, ale nie sądzę, że kiedykolwiek odzyskam je z powrotem. Widziałam zbyt wiele.
- Wiem, czuję się tak samo - westchnął - Moja niewinność znika. Widziałaś więcej niż ja; rzeczy, którymi niektórzy ludzie nigdy nie zajmowali.
I wtedy, jesteś w ciąży. Nie mogę sobie wyobrazić, przez co przechodzisz. -
- Czuję się, jakbym miała co najmniej dwadzieścia lat,  ale moi rodzice po prostu tego nie rozumiem. To jak, do roku grali tych wyluzowanych i teraz nagle nie jest to dla nich  wiarygodne.
- Myślę, że oni się boję - powiedział.
- Boją? Czego?
- Spróbuj postawić się na ich miejscu. Czy nie czujesz się okropnie, jeśli okazałoby się, że córka miała do czynienia z ciągłym nadużywaniem seksualnym, i nikt nigdy tego nie podejrzewał? Czy to nie sprawi, że bardziej, będziesz chciała jej ochrony? - Spytał.
- Może.
- Nawet, gdy okazało się,  co innego, czułem się jakbym powinien  coś zauważyć. Czułem się bezsilny i zły na siebie.
- To nie była twoja wina.
- Wciąż czułem się jakby to było,- Justin delikatnie schował luźne kosmyki włosów, które wisiały na mojej twarzy za ucho.
Westchnęłam.
-  Rozumiem to wszystko, ale to chodzi o Setha. To jak oni chcą  pozbyć dziecka z powodu tego, co zrobił, ale ja po prostu uważam, będzie to dla mnie zbyt trudne, aby przejść przez to z przyjęciem - przygryzłam wargę. - Ja po prostu chcę, aby ktoś był po mojej stronie.
- Jestem po twojej stronie - szepnął.
Spojrzałam w górę i zorientowałam się, że my powoli zbliżamy się do siebie. Oparłam głowę na jego ramieniu, a on przyciągnął mnie bliżej.
- Dlaczego nie możemy pójść na spacer? - zasugerował.
- Dobrze - skinęłam głową i ponownie ubrałam swoją kurtkę.
Justin zrobił to samo i wyszliśmy.


Szliśmy obok siebie niezdarnie przez chwilę, zanim Justin ostrożnie wyciągnął rękę i splótł swoje palce z moimi.
Uśmiechnęłam się do niego, a on uśmiechnął się do mnie.
Wędrowaliśmy ścieżką dla pieszych,  śmialiśmy się i rozmawialiśmy o starych czasach. 
Gdy dotarliśmy do wielkiej, szybko płynącej rzeki, usiedliśmy na ławce na moście i podziwialiśmy ją.
Woda wpadła i stworzyła te same dźwięki oceanu. 
To było takie piękne w świetle księżyca.
Poczułam brzęczenie mojego telefonu, wskazujące na to, że dostałam kolejną wiadomość od nieznanego numeru.

1, 2 co należy zrobić?
3, 4 zaboli cię bardziej
5, 6 podnieś STIX (?)
7, 8 sprawi, że cię to zaboli.
9, 10 Jeszcze raz.

Przełknęłam ślinę, patrząc na tę wiadomość.
- Co się stało? - zapytał Justin.
Podałam mu telefon moimi drżącymi rękoma.
Justin gwałtownie otworzył szerzej oczy, kiedy to przeczytał.
- Kto ci to wysłał?
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami.
- Dostawałaś już inne takie wiadomości?
Przegryzłam wargę.
- Caity, - powiedział - Trzeba powiadomić o tym policję.
- Jestem pewna, że to jakiś szalony żart.
- To nie brzmi jak żart, to znaczy, czy ty to czytasz? - guma do żucia, guma do żucia, w naczyniu, jak wiele siniaków chcesz? - To jest groźba, kochanie. 
Mój telefon zaczął dzwonić, co spowodowało u nas skok do góry. 
Justin spojrzał na mnie i skinęłam, aby odebrał. 
- Halo? - zatrzymał się, zanim telefon wysunął mu się z dłoni. Patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Co? - spytałam.
- Seth uciekł.
- Co? - powtórzyłam.
Nagle usłyszałam szelest liści i odwróciłam się, a postać ubrana na czarno wyłoniła się z cienia.
Natychmiast przysunęłam się bliżej Justina.
- Dobrze, dobrze, dobrze, jeśli to nie jest moment, karta Hallmark. Jesteście wtuleni na ławce nad rzeką w świetle księżyca. Muszę ci to Bieber, jesteś romantyczny  - Czułam, że moje całe ciało drgnęło, na dźwięk jadowitego głosu, mogłabym przysiąc, że nie usłyszę tego głosu, już nigdy więcej.
Powoli, Justin wstał i przyjął swoją postawę ochronną wobec mnie.
-Czego chcesz, Mclntosh?
- Chcę rewanżu - powiedział i wskazał jego "słynny" pistolet, prosto na nas.
- Co ty mówisz?
- Ostatni kilka razy wokół niego było niesprawiedliwą walką, nie sądzisz?-  Seth uśmiechnął się złośliwie, poczułam dreszcze które otoczyły  moje ciało jak powoli sięgnął do mojego telefonu, który leżał na ziemi. - Zatrzymaj się, Cait.-
Przełknęłam ślinę.
-  Nie zamierzam z tobą walczyć, Seth. Już masz kartotekę dłuższą niż słownik. Policja już cię szuka. Więc, zostaw nas w spokoju.
- Aww, Biebs się boi? - spytał głosem niemowlęcia i pomachał pistoletem wokół.
Justin zacisnął szczękę, aż krew odpłynęła mu z twarzy. - Seth, po prostu odłóż broń i zostaw nas w spokoju. Przysięgam, że nie zadzwonię na policję. Możesz uciekać, ale oni kiedykolwiek znajdą ciebie. Tylko proszę, nie zaszkodź nam. 
- Ty myślisz, że jaki ja jestem? Głupi? Czy naprawdę, że uwierzę, że nie będziesz w stanie zadzwonić na policję?
- Masz moje słowo,- powiedział, ostrożnie ruszył w kierunku Setha, ale niebezpiecznie bliżej krawędzi mostu. - Daj mi broń.
Seth zawahał się przez chwilę, zanim skoczył na Justina z dzikością, że przestraszył mnie na śmierć.
Siła ataku pchnął go jak i zarówno most, jak i wodę poniżej pędzącą.
_______________________________________________________________________________________________________________________
Ha, skończyłam 20 minut wcześniej niż wczoraj. A teraz ważna sprawa:
Rozdział dedykuję @justme_kate_ za to, że dzisiaj napisała do mnie, że czyta mojego bloga. Awh! Dziękuję Ci, to było na prawdę urocze.
Ale, to nie koniec dedykacji, dedykuję go również: 
@awhmybiebs
@Kenzie_Darcy
@Dominica_Bieber
@xxKaRoLaxx
KOCHAM WAS! <3 
A i zapraszam was na moje kolejne tłumaczenie: http://tlumaczenie--sold.blogspot.com/ - równie zawaliste jak "1st" :) Chociaż ja tam tłumacze jako-tako. Zdolności nie mam
A i polecam blog wspaniałej @Dominica_Bieber: http://i-will-never-trust-anyone.blogspot.com/
 
I życzę miłej nocy,
Patts.

2 komentarze: