niedziela, 5 maja 2013

One


Caitlin's POV

Siedziałam ze krzyżowanymi nogami na łóżku mojego chłopaka.  Grałam godzinami w Farmville na Facebooku i zdecydowałam, że muszę odpocząć. Kliknęłam na mojej karcie i ulubionych Twittera.Po zalogowaniu na mojego konto, zauważyłam, że miałam około 100 nowych followersów i 50 wiadomości. Odkąd ludzie dowiedzieli się, że jestem ex Justina, stałam się popularna w Internecie.  Niektórzy z  obsesyjnych fanów Justina  wiedzieli o mnie więcej niż on sam. Kliknęłam przycisk "follow me" wszystkim ludziom którzy zaobserwowali mnie. Jeśli mogłabym zrobić dzień fana, to chętnie bym się do tego zobowiązała.Zostałam "zaatakowana" przez bezpośrednie wiadomości. Usuwałam wiadomości adresowane przez hejterów. Uśmiechnęłam się na te, gdzie nazywali mnie ładną. A przewróciłam oczami na te gdzie napisano, że miałam wielkie szczęście poznać Justina.
 Szczęście? Czuję się jak przeklęta.
Nie ma to jak być po uszy zakochanym w kimś, zaplanować całe życie wokół nich i wtedy usłyszeć od niego " Kochanie, myślę, że powinniśmy zerwać. To nie ty, to ja... Dobrze, to moja kariera"
Równie dobrze mógłby wziąć nóż, wbić mi go w serce i po prostu wyjąć. Oczywiście, on wie jak mnie zranił. 
Po prostu uśmiechnęłam się i życzyłam mu powodzenia z nową dziewczyną, która tak jak ja pokocha go na prawdę.Justin to dobry chłopak, kocha to co robi, ale nie widzi jak to go zmienia. Justin na pewno nie zauważy, więc myślę, że już nie uchodzi za grzecznego chłopaka w kategorii kto-jest-w-miłości.
Usłyszałam dźwięk drzwi garażowych i zerwałam się. 
Spojrzałam na zegarek i uświadomiłam sobie, że jest godzina osiemnasta.
Pora obiadowa - a ja jeszcze nawet nie zaczęłam gotować.
- Bzdura - mruknął.
Zamknęłam swojego laptopa i położyłam go na łóżku. Ostrożnie zeszłam na dół po schodach, cicho modląc się, żeby był w dobrym nastroju. Dźwięk trzaskających drzwi uświadomił mi, że nie był. Przełknęłam ślinę i szybko popędziłam do kuchni.
- Cate! - usłyszałam jego gburowaty głos. - Dlaczego nie czuję że coś ugotowałaś? - Nazwał mnie Cate. Oh, to nie wróży nic dobrego. Zawsze mnie tak nazywa kiedy jest na prawdę zły.
 Grzebałam po szafkach ściągając Kraft Mac'a, podeszłam do lodówki i wyjęłam ser. Szybko zaczęłam mieszać razem składniki. Kogo ja oszukuję? Kraft Mac i ser co prawda przyrządza się szybko, ale nie aż tak szybko.
 - Cate! - podskoczyłam prawie upuszczając miskę, jego głos był tuż nade mną. - Czy nie słyszysz, że mówię do ciebie? Ignorujesz mnie? - Zamknęłam oczy.
Wrzasnął tak głośno, że poczułam jakby moje bębenki miały zaraz pęknąć
- Ja-Ja-Ja prze-prze- przepraszam - mój głos brzmiał tak chwiejnie.- Dlaczego się jąkasz? - spytał.
 Nie odpowiedziałam.Uderzył pięścią w blat obok mnie
- Bo wiesz, że nie masz tego co miałaś do zrobienia - powiedział
.- Prze-prze- przepraszam - szarpnął mnie za włosy. Z oczu zaczęły spływać mi łzy.
- Czy nie możesz po prostu przestać się jąkać?! - wrzasnął mi w twarz - Dlaczego płaczesz? Odpowiedz mi, suko!
- Ty prze-prze- przerażasz mnie. - poczułam jego rękę na mojej twarzy. To było jak zderzenie z ciężarówką.
 - Boisz się mnie, huh? Może powinnaś bać się mnie częściej. Może wreszcie zrobisz to o co cię proszę - krzyczał na mnie "z góry" - Wziąłem cię po tym jak ten pedał Justin zostawił cię, jak gorącego ziemniaka(?).
 - Nie mów o nim w ten sposób - powiedziałam cicho.
 - Czy ty właśnie, przerwałaś mi?! - ścisnął mnie gwałtownie - Patrz na mnie, kiedy do ciebie mówię! - Spojrzałam na Setha.
Jego przenikliwe niebieskie oczy były lodowate, jego muskularne ramiona były napięte od ściskania mojej małej ręki tak mocno. Miał brązowe włosy i opaleniznę. On wydaję się być chłopakiem jak z marzenia.
Jak lalka Ken kiedy ma się pięć lat i się nią bawisz. Po za tym nie bardzo pamiętam co Ken mógł czuć do Barbie przez te małe cząsteczki.
- Czy pamiętasz co się stało w zeszłym tygodniu? - szybko pokręciłam głową.- Jak mogłaś zapomnieć. - On ukradł jedną rzecz, która należała do mnie. - Myślę, że trzeba ci o tym przypomnieć - uśmiechnął się złośliwie.
 - Nie, Seth proszę! - błagałam.
- Proszę przeleć mnie? Oczywiście - uśmiechnął się złośliwie.Zacisnął mocniej palce wokół moich nadgarstków. Czułam jak drętwiały.  Pociągnął mnie na górę, do swojej sypialni gdzie rzucił mnie na łóżko.
 - Proszę - łzy spływały po mojej twarzy- Nie rób mi tego, proszę. Kocham cię.-
 KŁAMIESZ! - krzyknął dwuznacznie - Nienawidzisz mnie.
 - Nie prawda. - skłamałam. Nienawidziłam go. Nienawidziłam go każdą cząsteczką swojego ciała. Nie planowałam go nienawidzić, ale kiedy mnie zgwałcił, właściwie nie mogłam już nic na to poradzić. Zdałam sobie sprawę, że on nie kochał mnie. Byłam jego workiem bokserskim. I sex-zabaweczką.
 - Wiesz, że zrobiłem ci krzywdę tylko dlatego, że mnie okłamałaś.- Zamknęłam oczy i starałam się zablokować obraz który dzieję się zewnątrz.
Jak zrywał ze mnie ubranie. 
Mój umysł zaczął migać o wspomnieniach z Justinem. Byliśmy dla siebie nawzajem, na początku wszystkiego. Pierwsze zauroczenie, pierwszy taniec, pierwszy pocałunek, pierwsze zerwanie, pierwszy makijaż (?), pierwsza miłość. Mówią, że nigdy nie zapomnisz swojej pierwszej miłości, ale myślę, że to jest wyjątkiem jeśli jesteś gwiazdą pop, bo Justin zapomniał o mnie.
Mimo to mieliśmy wspólnie wielkie wspaniałych i romantycznych chwil. 
Jedną z nich były moje trzynaste urodziny, kiedy Justin powiedział mi jak dumny był kiedy podjęliśmy decyzji, aby zachować czystość dopóki nie ożenimy się. 
Tą myśl opłakiwałam najmocniej. 
Została naruszona.
  Setha nie obchodziło to, czego chciałam. On nie dał mi wyboru, on po prostu zabrał ode mnie ten najcenniejszy dar. 
Moje trzynaste urodziny stały się bezsensowne - pierścień na lewej ręce okazał się gniotem. Zostawiłam go tylko, aby uniknąć pytań mojej matki. Wiedziałam, że jeżeli go zdejmę, ona to zauważy. Chociaż kiedy go nosiłam, czułam się największym kłamcą na świecie. Kiedy siedziałam w grupie młodzieży i słyszałam rozmowę pastora o tym jak prawdziwa miłość czeka, czułam że na moim czole powinien był widnieć duży, czerwony znak: CAITLIN BEADLES NIE JEST DZIEWICĄ!
- Krzycz moje imię! - krzyknął Seth wyrywając mnie z zamyśleń. Czułam się źle.
- Seth! - krzyczałam, tylko dlatego, że bałam się jego gniewu. Albo to co zrobi. 
Ale wziął to jako posłuszeństwo i to się liczy.
Kiedy w końcu to zrobił, wspiął się na mnie i rzucił moje ubrania na mnie
- Wynoś się stąd, suko!- Chętnie. 
Ubrałam się i wyszłam. 
Moja cała dolna część była obolała od nad użytku. Szłam sztywno do mojego starego volvo. Kiedy weszłam do środka, lekko zgięłam się w pół łuk z bólu.Przejechałam się po ulicach Stratford, Ontario.
Zatrzymałam się przy Grandma's Goodies, później przy piekarni gdzie często byłam wysyłana przez mamę. To nie dlatego, że byłam głodna. Ale, ponieważ mama prosiła mnie o kupno świeżego chleba do domu.Zaparkowałam samochód i zmusiłam moje ranne uda, aby iść dobrze. Kiedy weszłam do środka zapach świeżych wypieków wypełniał powietrze.
- Caitlin! - Mrs. Jones pasierbica właściciela piekarni przywitała mnie - Jak się czujesz?
- Dobrze - uśmiechnęłam się uprzejmie.
- To dobrze. Już dostałam zamówienie od twojej mamy- uśmiechnęła się - I jeden extra pączek dla ciebie, aby pomóc ci uczcić. - Mrs. Jones mrugnęła. Nie byłam pewna o czym ona mówi, ale podziękowałam jej i tak.
Wróciłam do swojego samochodu i pojechałam do domu. Byłam pewna o czym mówi Mrs. Jones, za pewne chodziło jej o moje szesnaste urodziny, albo jak mówiła "sweet sixteen".  Nagle  tak jakby pochorowałam się na samo wspomnienie o tym. Zostałam zgwałcona w dniu moich szesnastych urodzin. Przez faceta którego kochałam, ale on miał mnie za nic.
Wszystkiego najlepszego, dla mnie.

1 komentarz:

  1. Swietny rozdzial! Tak, gdzie pisalo pierwszy makijaz, powinno pisac cos w stylu pierwsza zgoda. Tak wyczytalam w oryginale. Bo make-up, a make up to 2 rozne rzeczy :P ale ogolnie swietnie przetlumaczone :) lece czytac dalej :P

    OdpowiedzUsuń