Justin's POV
Jęknąłem. Czując, że moje ciało odzyskiwało przytomność. Otworzyłem oczy i zdałem sobie sprawę, że byłem w pokoju czarnym jak smoła.
Spojrzałem prosto, ale natychmiast zacząłem krzywić się z ostrego bólu, zostałem oszukany, przez własne ciało.
Nagle przypomniałem sobie, że Seth uderzył mnie czymś w tył głowy. Czymś srebrnym.
- Gdzie jestem? - pomyślałem głośno.
Słuchałem uważnie dźwięki głosów. Starałem się skupić na tym co mówią, ale to było nie do zrozumienia.
Kiedy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności, zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu w którym się znajdowałem. Szybko zdałem sobie sprawę, że pokój był praktycznie pusty.
Z wyjątkiem łóżka i jeszcze jednego łóżka, które znajdowało się po drugiej stronie pokoju.
W pokoju było również... To znaczy tak mi się wydaję, że była tam mała lampka, która znajdowała się obok drugiego łóżka.
Nagle usłyszałem TE głosy bliżej.
- Nie mogę uwierzyć, że na prawdę myślałeś, że mógłby dostać ode mnie.
- zarechotał gburowaty głos Seth'a.
Usłyszałem ciche biadolenie, ale nie mogłem zrozumieć, co to było.
- Co mówiłeś? Coś o mnie? - dosłownie słyszałem, jak Seth kogoś spoliczkował - Będziesz musiał mi za to słono zapłacić... - zaczął, ale przerwał mu głos, który wołał jego imię.
Usłyszałem skrzypnięcie otwieranych drzwi i w tej samym czasie, do pomieszczenia wpadło światło.
- Zajmę się tobą później, suko - splunął i pchnął drobną figurę kobiety do pokoju - Może trochę czasu z tym panem sprawi, że będziesz w lepszym nastroju - ponownie ją pchnął ją z siłą, która spowodowała, że kobieta się przewróciła.
Zaśmiał się, zamykając przy tym drzwi.
Widziałem jak wspinała się do łóżka i podeszła do małego rysunku.
- Caitlin? - szepnąłem cicho. Połowa mnie miała nadzieję, że to nie ona. Ale, nie chciało mi się wierzyć, że Seth byłby, aż takim sukinsynem i miałby drugą. Druga połowa mnie, miała nadzieję, że to ona.
Bo wtedy mogłem uważać na nią.
Powoli uniosła swoją twarz do góry. Spojrzała na mnie w szoku, nie wiedziała co powiedzieć.
- Justin? - jęknęła.
Powoli skinąłem głową, czułem jak łzy napływały mi do oczu.
Starałem się przełknąć je z powrotem.
Płakanie nie było męskie.
- Oh, kochanie - przyciągnąłem ją do siebie w ciasnym uścisku, a ona zaczęła szlochać.
Tak dobrze było poczuć jej ciepłe ciało, na przeciwko mojego, kiedy trzymałem ją w ramionach, nigdy nie chciałem pozwolić jej odejść. - Co on Ci zrobił?
Nie odpowiedziała na moje pytanie.
- Tutaj jest na prawdę ciemno - powiedziała, po czym powoli odsunęła się. Powoli sięgałem po pokoju, aż znalazłem lampę, którą zauważyłem wcześniej.
Odwróciła ją i jasne światło wypełniło pomieszczenie.
Oczywiście, nie było na tyle silne, abym mógł doskonale ją zobaczyć, ale mimo wszystko i tak było to dla mnie za mało.
Może i światło było beznadziejne, ale szybko zauważyłem jej niebieskie i czarne sińce i czerwony znak uderzenia, z boku jej twarzy.
Przegryzła wargę i wsunęła kosmyk włosów za ucho.
Zadrżała lekko, ostrożnie przeniosłem się w jej stronę ponownie.
- Zimno ci? - spytałem, wyciągając swoją kurtkę i nanosząc na jej ramię.
- A co z tobą? - zapytała nieśmiało.
- Wszystko w porządku - skłamałem. Było mi cholernie zimno. Czułem się jak na Antarktyce, ale ja nie dbałem o siebie, tylko o nią.
I nie zamierzam przechodzić tego ponownie.
- Co ty tu robisz? - spytała. Zauważyłam, że była strasznie obolała.
Kiedy zaczęła zmagać się, by usiąść na niskim łóżku.
Wzruszyłem ramionami siedząc obok niej.
- Ja nie wiem.
- Nie kłam, Justin - powiedziała - Jesteś tu z powodu mnie, prawda?
Niechętnie skinąłem głową.
- Tak. Martwiłem się o ciebie i wydawało mi się, że nikt nic nie robi. Więc po prostu przyszedłem po ciebie - powiedziałem.
Caitlin spojrzała na mnie.
- To było głupie - w końcu się odezwała.
Straciłem czucie (?) i pozwoliłem, aby ból przeszył całe moje ciało.
- To znaczy, ja to doceniam, ale Seth - urwała na chwileczkę - On nie ma nikogo do zabawy. Zawsze dostaję to, czego chcę. Nawet jeżeli nie chcę mu tego dać - łzy napłynęły jej do oczu, ale szybko nimi zamrugała - Nie powinieneś iść za mną, Justin. Nie można uciec od Seth'a. Uwierz mi, próbowałam.
- To jest właśnie to, dlaczego nie przyjdą po ciebie, Caity - przysunąłem się do niej bliżej - I to, że pozwoliłem cię skrzywdzić raz, nie oznacza, że pozwolę na to ponownie. - wyciągnąłem rękę i delikatnie pogłaskałem ją po policzku, ale ona odwróciła się.
- Justin-- - urwała w połowie zdania, kiedy ponownie podniosła wzrok na pokój w którym się znajdowaliśmy.
- Proszę - wyszeptałem delikatnie unosząc jej podbródek - Pozwól mi się chronić, pozwól mi, kochanie.
Pokręciła głową.
- Justin - zawahała się - Ty mnie skrzywdziłeś. Nie było cię, kiedy najbardziej cię potrzebowałam, chciałam, abyś przy mnie był, ale cię nie było.
- Nie sądziłem, że chcesz, abym był - powiedziałem - Kiedy mówiłem, że odchodzę, nie chciałem, abyś płakała.
- Oczywiście, że nie. A przy najmniej nie przed Tobą! Nie chciałam zatrzymywać cię przed twoimi marzeniami! - wykrzyknęła - Ale w środku umierałam. Miałam nadzieję, że powiesz, że dalej będziemy mogli być w związku, ale na odległość, ale zamiast tego powiedziałeś coś zupełnie odwrotnego.
- Nie chcę zabrzmieć egoistycznie, ale - powiedziałem - Myślałem, że będziesz mnie błagała, abym został czy coś. Ale, nie zrobiłaś tego. Myślałem, że mnie nie kochasz. Pomyślałem. Nie myśląc o naszym związku.
Pokręciła głową.
- Nie Justin, nie. To nie był psychiczny koniec, to był fizyczny koniec. Dla mnie. Dla ciebie. I następnie--
Nie czekając na to, aż dokończy zdanie, zacząłem przysuwać ją do siebie, delikatnie się do niej skłaniając.
Moje serce waliło jak młotem, czułem iskry.
Brakowało mi tego.
Od dawna tego pragnąłem.
Usłyszałem zgrzytanie otwieranych drzwi. Natychmiast mięśnie Caitlin napięły się ze strachu.
Seth spojrzał na nas.
Trzymał szklanką butelkę piwa, w obu dłoniach.
Mimowolnie przyciągnąłem ją bliżej siebie.
- Co się do cholery dzieję? - warknął.
Caitlin przełknęła ślinę.
- Było mi zimno. I Justin, ah, uh, właśnie rozgrzewał mnie. - wyjąkała gdy to mówiła.
Seth spojrzał na nią przez chwilę. - Czy ty na prawdę spodziewałaś się tego po mnie? Że w to uwierzę?! - wrzasnął - Kiedy wreszcie się nauczysz, żeby nie kłamać, Cate? Hmm? Przeżyliśmy to milion razy, ale ciągle tego nie załapałaś.
- Ja nie kłamię.
Seth rzucił butelkę wprost przed nami.
Roztrzaskała się na milion kawałeczków.
- Zobacz co sprawiło, że tak się stało! - wrzasnął - Masz mnie za cholernego idiotę?! Rzuciłem moją butelką. Podnieś ją - rozkazał.
Caitlin i ja patrzyliśmy na niego w bezruchu.
- Powiedziałem. Podnieś to! - wrzasnął upuszczając kolejną butelkę, która znajdowała się w jego prawej dłoni.
Czułem wstrząsające ciało Caitlin w moich ramionach.
Kiedy zaczęła się schylać, trzymałem ją jak wierny.
I nie zamierzałem pozwolić, na zadawanie jej bólu.
Nie ma racji.
Do tego co powiedział.
- Spróbujmy jeszcze raz - Seth wypowiadał niewyraźnie słowa. Wyciągnął pistolet i trzymał go przed twarzą Caitlin - Podnieś. To.
Caitlin powoli zsunęła się na podłogę i zaczęła zbierać odłamki szkła.
Chciałem jej pomóc, ale Seth zatrzymał mnie.
- Nie powiedziałem, że masz coś robić. Idź tam.
Wskazał na prycz, po drugiej stronie pokoju.
Zawahałem się, ale Caitlin bezgłośnie błagała mnie, abym go słuchał.
Gdy już dotarłem do "łóżeczka" zacząłem rozglądać się za jakąś bronią, ale oczywiście jej tam nie było.
- Pośpiesz się, suko. Nie mam całego dnia.
Seth krzyknął i podniósł rękę na Caitlin, jakby miał zamiar ją uderzyć.
- Nie waż się jej skrzywdzić!
Seth zwrócił broń w moją stronę.
- Zrobię wszystko, co do diabła chcę zrobić! - powiedział i kopnął ją. - I to obejmuję to, że cię zastrzelę.
Caitlin opadła na ziemię z bólu.
- Mówię poważnie - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
- I ja też - wypalił. Pochylił się i chwycił Caitlin za włosy, uderzając nią o ścianę.
Zaś pistolet nadal miał skierowany w moją stronę.
- Jestem pod kontrolą tutaj. Cate miała się nauczyć, że to trudna droga, prawda kochanie? - spytał.
Przegryzła wargę a łzy zaczęły spływać po jej policzkach.
- Tak - odpowiedział za nią - Teraz możesz być jak Cate, możesz dowiedzieć się jak ciężko jest być grzecznym chłopcem.
Więc po prostu słuchaj. Jak będzie?
Chciałem rozładować na nim swoją złość, ale spojrzenie Caity pisało w jej oczach, że zmusiłem się usiąść na kanapie.
Seth odwrócił się do Caitlin z szelmowskim uśmiech - Miałaś rację, że jest mądry.
Złożył silny pocałunek na jej ustach, pchając ją na kanapę.
- Teraz będziemy zachowywać się tak: Będziemy trzymać się za ręce, składać pocałunki na swoich ustach, chyba, że powiem inaczej, prawda? - spytał nas obu.
Caitlin skinęła głową, ale ja po prostu spojrzałem na niego.
- Prawidłowo? - powtórzył kiedy kierował się w moją stronę, przyciskając broń do mojego czoła.
- Prawidłowo - mruknąłem.
- Dobrze - uśmiechnął się złośliwie.
Patrzyłem jak wychodził z pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi.
Nie byłem pewien w jaki sposób, ale zabiję Seth'a Mclntosha i to był fakt.
__________________________________________________________________________________________________________________________
Nie dodawałam wczoraj rozdziału, z przyczyn i ZAWIESILI MI TWITTERA i nie wiedziałam jak mam informować, Vivi mi dzisiaj go odwiesiła i już wszystko działa cacy-stuk-styk. A i chcę was poinformować, że będę tłumaczyła "Sold" :)
A Seth to bydlak.
DOBRANOC.
Ale się porobiło ..
OdpowiedzUsuńprzynajmniej Caitlin i Justin się zobaczyli, oby im się udało uciec ..
Niesamowite. Seth to niezły dupek.. ugh. Czekam na więcej ♥
OdpowiedzUsuńJezusie... Rozplakalam się. To jest takie zajebiste... Seth to smiec i sukinsyn. Nienawidze go
OdpowiedzUsuń