Caitlin POV
Otworzyłam
drzwi i wyciągnęłam swój telefon. Patrzyłam w dół, próbując odczytać dalszy
tekst wiadomości, nagle zderzyłam się z kimś.
- Oh,
przepraszam - powiedziałam patrząc w górę.
Zaczęłam
dyszeć kiedy zobaczyłam faceta, stojącego przede mną ubrany był w turkusową
bluzę z kapturem, białe jeansy i turkusowe suprasy.
Oczywiście,
to był nikt inny, jak Justin Bieber.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Hej Caitlin.
Patrzyłam na niego oniemiała, przytłaczające uczucie krzywdy i zdrady
napełniało moje ciało.
- To jest dla ciebie- kontynuował mimo mojego milczenia. Podał mi jedną
czerwoną różę- Wszystkiego Najlepszego- uśmiech rozjaśnił jego twarz, kiedy
pochylił się w moją stronę.
Zanim zorientowałam się, co się dzieję; Czułam jego usta zaciśnięte na
moim policzku, doznałam ciepłego uczucia na całym ciele. Poczułam ogromną
radość, natychmiastowo zapomniałam o wszystkich urazach, które kierowałam w
jego kierunku
- Caitlin!
Odsunęłam się nagle gdy usłyszałam dźwięk głosu Seth'a. Spojrzałam za
siebie i widziałam go idącego w naszym kierunku.
- Tu jesteś, tak się martwiłem!- przyciągnął mnie do siebie w duszącym
uścisku, trzymał mnie na wysokości ramion patrząc mi prosto w oczy.
Justin odchrząknął.
Jego niebieskie oczy były zimne jak lód ze złości. Jego udawanego
uśmieszku nie udało się przedstawić, gdy odwrócił się w stronę Justina- Oh, nie
zauważyłem cię- powiedział.
Mimo, że jego głos nie ukazał żadnych objaw fałszu, wiedziałam, że kłamie
- Jestem Seth, chłopak Caitlin. Musisz być Justin.
Seth podkreślił część "chłopak".
- Yeah- Justin skinął głową- Miło mi cię poznać.
- Cate tyle mi o tobie opowiadała- kontynuował fasadę kochanego chłopaka.
Cate. Nazwał mnie Cate, on chciał mnie uderzyć, kiedy zostaniemy tu sami,
ja po prostu to wiem.
- Oh, naprawdę?- spytał spoglądając na mnie.
Wydawał się zaskoczony.
- Yeah- przytaknął- Jestem pewnie, że słyszałeś też wiele o mnie.
Justin otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale zanurzył je w ponczu.
- Uh, powinniśmy wrócić na imprezę. Myślę, że Chaz, powiedział, że mamy zamiar
grać dalej- powiedziałam.
- Tak, myślę, że masz rację.- Justin zgodził się.- Chodźmy.
Ruszył w kierunku drzwi do piwny, a ja tuż za nim.
Seth poszedł z tyłu, mocno owinął ramię wokół mnie. Próbowałam
wyswobodzić się z jego uścisku, ale w jego ramionach czuję klaustrofobię.
Rzeczywiście, Chaz zaczął gromadzić wszystkich, aby zagrać w grę.
- Oto Księżniczka urodzin - powiedział kiedy mnie zobaczył- Teraz możemy
zacząć grę.
Usiadłam na podłodze, Justin usiadł z jednej strony mnie, a Seth z
drugiej.
Seth wyciągnął swoją rękę i złapał mnie za rękę. Uścisnął ją tak mocno,
że miałam wrażenie, że chciał ją złamać -- pewnie próbował.
Mogłabym to powiedzieć chociażby po jego oddechu, był wściekły jak
diabli. Zawsze był super zaborczy wokół innych facetów, a ja zwykle po prostu
ignorowana, ale z Justinem obok mnie był niewiarygodny.
- Caitlin, jesteś. Miałaś siedzieć na tronie- powiedział Ryan wskazując
na krzesło które było specjalnie urządzone.
Wstałam z wdzięcznością, po czym usiadłam.
- W porządku- powiedział Chaz.- W tej grze każdy z was dostanie kawałek
papieru, który wygląda tak- trzymał biały papier na który pisało
"quiz". - Jest on pełen pytań, jak widać. Zasady są takie, że trzeba
wypełnić pytania, tak jak myślisz, że Caitlin odpowie. A następnie po
zakończeniu zadamy jej te same pytania, zobaczymy kto odpowie najlepiej. Macie
pięć minut - kontynuował Chaz - Jakieś pytania?
Każdy pokręcił głową.
- W porządku, zaczynamy! - krzyknął.
Przyglądałam się jak goście "wykorzystywali swoje długopisy i ołówki
na nogach badając każde pytanie"
- Psst- odwróciłam się i zobaczyłam Chaz'a stojącego obok mnie- Widzę, że
wreszcie wpadł Justin.
- Jest tutaj cały czas?- spytałam.
Skinął głową - On próbował zdać się na odwagę, aby z tobą porozmawiać-
zachichotał - Ja mu na to: "Stary, to jej dzień, na litość boską! Co
trudnego może być w powiedzeniu "Hej!". Porozmawiaj z nią." -
powiedział- Myślę, że w końcu to zrobił.
- Yeah, tak zrobił- powiedziałam.
- Wiesz, że ta impreza była zrobiona przez niego - skomentował.
Spojrzałam na niego unosząc lekko brwi- Na prawdę?
- Dlaczego wydajesz się zdziwiona?- spytał
- Nie wiem- wzruszyłam ramionami.
- To dlatego, że dawno nie rozmawialiście razem, prawda?- drążył temat.
Skinęłam głową- Myślałam, że on zapomniał o mnie.
- Oh, Caitlin Beadles, o tobie nie da się zapomnieć- zaśmiał się -
Poważnie jednak, Justin nigdy by o tobie nie zapomniał.
Ponownie zwróciłam swój wzrok w kierunku gości. Zauważyłam, że Justin i
Seth nadal siedzieli a ich ołówki były w dole. Tak samo jak moja najlepsza
przyjaciółka, Holly.
Chaz spojrzał na zegarek- Wasze pięć minut minęło- oznajmił- Kiedy
będziesz miał złe odpowiedzi usiądź, po drugiej stronie. Będę czytać pytania,
dopóki na lewo nie pójdzie chociaż jedna osoba. Powodzenia!
Spojrzałam na Setha który miał zadowolony wyraz twarzy, jakby WIEDZIAŁ,
że wygra.
- Okej, pierwsze pytanie: Jaki jest jej ulubiony kolor? - spytał.
- Różowy- odpowiedziałam.
- Od kiedy? Myślałem, że to turkus- odpowiedział mój kolega Kevin,
zobaczyłam jak przechodził na drugą stronę pomieszczenia.
Zaśmiałam się cicho.
- Jaki jest twój ulubiony deser?
- Ciasto czekoladowe- odpowiedziałam.
- Co? Powiedziałaś mi, że KOCHASZ sernik, a to nawet nie lody
czekoladowe- Amy, dziewczyna z mojego kościoła z młodszej grupy, jęknęłam.
Wzruszyłam ramionami.
Pytania przechodziły do coraz trudniejszych i trudniejszych, aż została
trójka uczestników: Holly, Justin i Seth.
Czułam, że moje dłonie zaczynały się pocić. Po cichu modliłam się, aby
wygrała Holly.
- Czy wolisz mieszkać na wyspie, tylko z rodziną i przyjaciółmi czy w
mieście, gdzie nie znasz absolutnie nikogo.
- Mieszkać na wyspie, to oczywiste- powiedziałam.
- Co?- spytała Holly- Byłam przekonana, że wybierzesz miasto.
Zagryzła język, spoglądając na mnie i usiadła obok reszty gości.
- Woah- powiedział Ryan- Wojna pomiędzy ex-chłopakiem Caitlin a jej
obecnym chłopakiem. To będzie dobre. Rzuciłam mu spojrzenie, które mówiło
"zamknij się". Na co on po prostu się roześmiał.
- Okej, ostatnie pytanie. Jeżeli obydwoje zostaniecie na prawo, to
przejdziemy do pytań nagłej śmierci- ogłosił Chaz.
- Nagłej śmierci? Co to jest, rodzinna wojna? - Chaz zignorował to i
zadał kolejne pytanie.
- Którego z nich boi się najbardziej: pająki, rekiny czy węże?
Mój umysł powrócił do wspomnień z kościoła w piątej klasie. Jadowity
pająk wkradł mi się do śpiwora, ugryzł mnie. Co spowodowało, że wylądowałam w
szpitalu. Do dzisiaj mam szczególną fobię, jeżeli chodzi o pająki - Pająki-
odpowiedziałam.
Patrzyłam jak usta Seth'a opadły. Skinęłam głową.
- Myślałem, że to rekiny. Szczególnie po tym wypadku na łodzi.
- Rekinów też się boję, ale nie tak jak pająków.
- To jest głupie- powiedział Seth.
- Nie, to nie jest głupie- argumentował Justin.
- Tak, to jest. Pająka możesz zdeptać, a rekina już nie.
- Nie było cię tam, kiedy prawie umarła przez ukąszenie jadowitego
pająka.
Byłam trochę zaskoczona skąd Justin wiedział dlaczego właśnie pająki. Nie
sądziłam, że będzie to jeszcze pamiętać. Kręciłam czerwoną różą, którą mi dał.
To dało mi nowe znaczenie.
Seth wywrócił oczami- Ona jest tu i teraz, nie?
Justin spojrzał na niego.
- Dobrze- powiedział Chaz kiedy zauważył rosnące napięcie- Teraz otwórz
prezenty.
- Dobry pomysł- przyznałam.
Usiadłam na podłodze i zaczęłam otwierać wszystkie prezenty, każdy z nich
był fajny, wyjątkowy i pokazał, że każdy z moich znajomych zna mnie bardzo
dobrze. Uwielbiałam wszystkie prezenty, jakie otrzymałam- Dziękuję wam bardzo-
powiedziałam uśmiechając się.
Wszyscy odpowiedzieli echem- Nie ma za co.
- Oh, tutaj jest jeszcze jeden- powiedział Ryan wręczając mi idealne
opakowanie przy wszystkich.
Otworzyłam go ostrożnie nie chcąc zniszczyć całkowicie papieru. Wysunął
się notatnik, otworzyłam go.
To: Caity
Uśmiechnęłam się kiedy przeczytałam "Caity" tylko jedna osoba
tak do mnie mówiła. Przewracałam strony i zobaczyłam kilka zdjęć z Justinem i
ze mną sprzed lat. Poniżej zdjęć były wypowiedzi i podpisy. Niektóre były
zabawne, a niektóre przesłodkie.
- To jest piękne- powiedziałam- Gdzie jest Justin?
Chaz i Ryan wzruszyli ramionami.
Wstałam i pobiegłam na górę po schodach otwierając frontowe drzwi.
Zauważyłam go idącego ulicą. - Justin! - krzyknęłam.
Odwrócił się na dźwięk mojego głosu, pobiegłam do niego. Zawinęłam swoje
ramiona wokół niego w wielkim uścisku- Dziękuję- powiedziałam.
- Za co?- spytał.
- Za wszystko- patrzyłam na niego- Urządziłeś mi na prawdę wspaniałe
urodziny.
- Oh, to było nic wielkiego.
Odpowiedział po czym ponownie zaczął iść w kierunku samochodu. Poszłam za
nim.
- Dokąd idziesz?
- Myślę, że z powrotem do hotelu.
- Już?- spytałam.
Skinął głową- To oczywiste, że twój chłopak mnie nie lubi i nie chcę wam
obojgu zawracać głowy. To przecież twój szczególny dzień.
Przegryzłam wargę.
Szliśmy w milczeniu, aż doszliśmy do samochodu- Cóż, jeśli jedziesz, to
mógłbyś podwieźć mnie do domu?
- Jasne, oczywiście- skinął otwierając drzwi od strony pasażera.
- Cate!- usłyszałam głos "diabła" pilnie krzycząc moje
"imię". Zignorowałam go i weszłam do samochodu Justina.
Justin usiadł od strony kierowcy, chciał ruszyć, kiedy Seth pojawił się
po mojej stronie samochodu. Uderzył w drzwi.
Justin powoli zaczął otwierać okno.
- Co?- spytałam.
- Gdzie się wybierasz? Obiecałem twoim rodzicom, że odwiozę cię do domu.
- Oh, zapomniałam - powiedział- Justin już zgodził się odwieźć mnie do
domu.
Oczywiście, że tak chcesz na mnie nakrzyczeć.
- W porządku Caity - powiedział Justin z uśmiechem- Wszystkiego
najlepszego.
Brzmienie jego głosu rozbrzmiewało w mojej głowie, jego pseudonim oddawał
mnie. Chciałabym być w jego ramionach, jak za czasów bycia jego dziewczyną.
Chciałabym być jego dziewczyną, znowu.
- Pa, Justin!
- Pa, do zobaczenia jutro! Obiecałem Christianowi, że wpadnę.
- Okej- powiedziałam.
Niechętnie wyszłam z samochodu Justina, mijając Setha weszłam do swojego
samochodu. Otworzyłam sobie drzwi, ponieważ Seth nawet nie oferuję, aby je mi
otworzyć. Usiadłam od strony pasażera, kiedy wyjeżdżał w dół ulicy.
- Zechcesz mi powiedzieć, co to było? O co ci do cholery chodzi?- spytał,
nie odrywając wzroku od drogi.
- O czym ty mówisz?- spytałam niewinnie.
- Wiesz co mam na myśli! -krzyczał na mnie. Rozciągnął się- Tylko
myślisz, że co? Skradanie się z tym dzieciakiem Bieberem, coś ci da?
- Nie "skradam się--".
Moje słowa zostały rozcięte, przez pięść Setha kierowany w moją szczękę.
Łzy natychmiast pojawiły się w moich oczach.
- Nie mów do mnie!- krzyknął- Nie mam zamiaru cię znosić, okłamujesz
mnie.
- Nie okłamuję cię. Justina i ja jesteśmy po prostu --
- Tylko przyjaciółmi?- spytał Seth.
Skinęłam tylko, poczułam rękę Setha z powrotem na mojej twarzy.
- Przestań kłamać!- wrzasnął.
Czułam, że moje ciało drży ze strachu.
- Trzymaj się z dala od niego, Cate. Mam to na myśli. Nie chcę cię widzieć
w jego pobliżu. Rozumiesz?
Powoli skinęłam głową, bałam się "śmierci", nawet nie wiem co
by się stało, gdyby nie ja.
- Dobrze- powiedział- A teraz co ty na to, pojedziemy do mnie i spędzimy
romantyczny wieczór?
Nic nie odpowiedziałam.
- Kochanie?- powiedział, a jego głos był lodowaty.
- O-okej - za jąkałam się.
Seth zawiózł nas z powrotem do jego domu. Wyszłam z samochodu i powoli
zaczęłam iść w kierunku jego domu. Poszłam do łazienki i zamknęłam drzwi.
Patrzyłam na moje posiniaczone ciało, wzbudził się we mnie niekontrolowany
szloch. Mój gniew wobec Justina wrócił ponownie, spojrzałam na czerwoną różę
którą trzymałam w ręku.
Po raz kolejny, to on mnie zostawił.
Dlaczego po prostu nie mógł powiedzieć Sethowi, że chcę mnie zabrać do
domu?
Zerwałam kwiat na milion kawałków i wsunęłam go do zimnej posadzki.
Czułam się zdrętwiała, bezradna i samotna.
Nic nie boli najgorszej, kiedy masz złamane serce przez pierwszą miłość. ______________________________________________________________________________________________________________________________________________
Okej, więc przetłumaczyłam trzeci rozdział. Myślę, że jest dobrze i nie
zwaliłam jakiegoś błędu, jak coś to przepraszam. W razie pytań zadawajcie je na
moim twitterze: @patts_94 albo na asku: ask.fm/PattsPantagram - uhm, jakby co
ja sama nie tłumaczę rozdziałów, za następny wzięła się moja przyjaciółka, a za
jeszcze inny moja siostra, więc tak na prawdę nie wiem kiedy się pojawią.
Miłego czytania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz