środa, 8 maja 2013

Four

Justin's POV


Siedziałem w moim czarnym Range Rover i patrzyłem, jak Seth odjechał w dół drogi z Caitlin na siedzeniu pasażera. Westchnąłem ciężko do siebie, gdy odjechałem w przeciwnym kierunku. Jak mogłem pozwolić uwierzyć sobie, że ona do mnie wróci? Powinienem wiedzieć, że ruszyła już do przodu. Zaparkowałem i zamknąłem samochód przed wejściem do hotelu. Wsiadłem do windy i nie mogłem nic poradzić na podekscytowane szepty dwóch nastoletnich dziewczyn za mną. Spojrzałem na nie i stwierdziłem, że muszą być bliźniaczkami. 
- Cześć - powiedziałem. 
- Cześć, Justin! - zachichotały w tym samym czasie. - Czy możemy prosić o autograf? 
Obie wyciągnęły Sharpie i ich telefony komórkowe. 
- Pewnie - uśmiechnąłem się. 
Skończyłem podpisywać telefony akurat, gdy winda wjechała na odpowiednie piętro. 
- Proszę, dziewczyny. Miło mi było was obie spotkać.
- Dzięki! Nam też było miło Cię spotkać! - powiedziały znowu w tym samym czasie. 
Uśmiechnąłem się do nich i zacząłem wysiadać z windy, gdy poczułem, że zostałem z powrotem do niej wciągnięty. 
- Czy możemy zrobić jeszcze zdjęcie? - spytały.
- Uh... - zawahałem się niepewny. Byłem już gotowy wrócić do mojego pokoju. - Oczywiście. 
- Yeah! - krzyknęły. 
Robiły zdjęcie za zdjęciem, kiedy w tym czasie jeździliśmy windą w górę i w dół. Zacząłem być trochę wkurzony. Kiedy wreszcie powróciliśmy na moje piętro, przemówiłem. 
- Okej dziewczyny. Już wystarczy tych zdjęć - powiedziałem.
- Jeszcze jedno! 
Odsunąłem się od nich i wysiadłem pospiesznie z windy. Kocham moich fanów, ale czasem są uciążliwi. Szedłem korytarzem, aż dotarłem do mojego pokoju. Włożyłem klucz do gniazda i gdy otworzyłem drzwi, moim oczom ukazała się moja mama, siedząca na kanapie i całująca jakiegoś faceta. Poczułem się jakbym miał się zaraz porzygać. Nienawidziłem, kiedy przypominali mi się ci wszyscy goście, którzy złamali serce mojej mamy. 
Odchrząknąłem głośno. 
Moja mama i tajemniczy facet, odskoczyli od siebie zaskoczeni.
- Justin! - powiedziała moja mama, zawstydzona. - Co ty tu robisz tak wcześnie? 
- Kim jesteś? - spytałem, ignorując moją matkę i odwracając głowę w stronę kolesia, który chwilę temu wpychał język do jej gardła. 
- Jestem Kevin Allen. Miło cię poznać. - powiedział wyciągając rękę w moim kierunku.
Skrzyżowałem ręce na piersi. 
- Czym się zajmujesz? - spytałem przyglądając mu się. 
- Jestem Pediatrą w ciągu dnia i pastorem młodzieżowym w nocy. 
- Naprawdę? - zmarszczyłem czoło. 
Pff. Huh. Nieprawdopodobna historia. 
- Aktualnie, nauczam w szkółce niedzielnej. 
Gdy to powiedział, zacząłem go sobie przypominać. Był moim ulubionym nauczycielem w szkółce niedzielnej.
- Cóż, może powinieneś iść popracować nad planem lekcji, czy coś.
- Justin! - skarciła mnie mama. 
- Nie, nie. Jest w porządku - powiedział Kevin. - I tak robi się już późno. Zobaczymy się innym razem, Justin. 
Spojrzałem na niego. 
Nie obchodzi mnie, jak to "zrozumiał". Chciałem tylko, żeby trzymał się z dala od mojej matki. 
- Pa, Pattie. Zadzwonię do Ciebie jutro - mrugnął do niej. 
Patrzyłem, jak się rumieni. Zupełnie jak 15-latka na pierwszej randce. 
Chciał ją pocałować, ale mój jadowity wzrok spowodował, że sobie odpuścił. Wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi. 
Krzyżyk na drogę. 
Minutę po zamknięciu drzwi, moja mama odetchnęła z ulgą. 
- Justin, jak śmiesz zachowywać się w ten sposób? To było absurdalnie lekceważące i zupełnie nie na miejscu!
- No cóż, przepraszam za troskę - mruknąłem i skierowałem się do swojego sąsiadującego apartamentu. 
Usłyszałem jak wzdycha. 
- Justin - powiedziała idąc za mną. - Wiem, że to musiało być dla Ciebie niewygodne, ale Kevin i ja znamy się od lat. Mamy za sobą kilka randek, ale byłeś młodszy, a mi nie podobał się pomysł ze związkiem. 
- Nie podoba mi się to. - wymamrotałem. 
Mama usiadła na hotelowym łóżku.
- To nie chodzi tylko o moje randki, prawda? 
- Czasem po prostu żałuję, że nie mogę się cofnąć w czasie i przestać być sławny - przyznałem. 
-Czemu tak mówisz? - spytała. 
- Nie wiem. Czasami jest to po prostu zbyt wiele dla mnie. - westchnąłem. 
Skinęła głową. 
- Dlatego pomyślałam, że to dobry pomysł, aby tu przyjść i trochę odpocząć od wszystkich szaleństw.
- Tak. - zgodziłem się. 
- Jak z Caitlin? 
- W porządku, tak myślę. Zdawała się być szczęśliwa. - powiedziałem. - Jej chłopak jest w niej zakochany. 
- Przykro mi, Justin. - mama posłała mi sympatyczny uśmiech. 
- Nie, nie. - powiedziałem. - To dobrze, zasługuje na dobrego faceta, który będzie dbał o nią i będzie z nią. Wiem, że ja nie mogę robić tego i jednocześnie być gwiazdą pop.



Caitlin's POV


Siedziałam skulona w kącie łazienki Seth'a, podczas gdy on bił w drzwi.
- Cate, jeśli nie ruszysz tu swojego tyłka, to nie wiem co ci zrobię. Rozumiesz mnie do cholery?! - krzyknął.
Łzy spływały mi po twarzy. Nigdy nawet bym nie pomyślała, że będę w takiej sytuacji. 

Mam kochającą, wspierającą rodzinę i wspaniałych przyjaciół.
Jednak nie mogłam im powiedzieć, że byłam zastraszana przez mojego chłopaka, bo stwierdziliby, że przesadzam. 
- Dobrze, jak sobie wolisz. Wchodzę. - oznajmił szorstko. 
Jęknęłam głośno na dźwięk otwieranych drzwi. 
Seth otworzył drzwi z hukiem i wszedł do pokoju z butelką piwa w ręku. 
- Co sobie myślałaś, gdy się tu zamykałaś, co? Myślisz, że możesz się tu zamknąć i czekać aż zasnę?! - wrzasnął na mnie. - Odpowiedz mi, suko! 
Rzucił butelkę na podłogę, powodując jej rozbicie na miliony małych kawałeczków. 
Podskoczyłam. 
- Ja chcę tylko wrócić do domu... - jęknęłam. 
- Obiecałem ci wspólny romantyczny wieczór, to zaraz go zrealizuję. 
Ściągnął koszulkę przez głowę. 
Wiedziałam co się święci. 
Wstałam z podłogi i cofałam się od niego, aż moje plecy spotkały ścianę. 
W jego oczach widziałam pożądanie, gdy do mnie podchodził. 
- Seth, przestań - poprosiłam. - Nadal jestem obolała... 
- No cóż, nie będziesz przecież próbować ze mną walczyć, prawda? - uśmiechnął się nadal się do mnie zbliżając. 
Zdjął mi bluzkę przez głowę. Zaczęłam płakać. 
- Wiesz, że tego chcesz. Kochasz mnie - bijący od niego silny zapach alkoholu, przyprawiał mnie o mdłości. 
- Seth, proszę, proszę... 
Moje ciało się całe trzęsło, ale zignorował to i rozpiął moje jeansy.
Ściągnął je ze mnie i zabrał się za rozbieranie swoich. Został w samych bokserkach.
Zaczął błądzić dłońmi po moim ciele, od czasu do czasu mocno mnie szczypiąc. 
- Zróbmy żeby było ciekawie - powiedział i położył rękę na moim biodrze i odwracając się do prysznica. 
Odpiął mój stanik i pociągnął w dół moją bieliznę. 
Znowu zaczął mnie dotykać. 
Zdjął bokserki i wepchnął mnie pod prysznic. 

................................................................................



- Wszystkiego najlepszego, kochanie - Seth mrugnął do mnie wysadzając mnie pod moim domem. 
Złożył na moich ustach wymuszony pocałunek.
Nic nie powiedziałam. Wysiadłam z jego samochodu i skierowałam się do drzwi. Ledwo mogłam chodzić 
Na szczęście wszystkie światła były zgaszone, czyli moi rodzice i brat spali. 
Moi rodzice zawsze powtarzali "Ciesz się życiem póki możesz" Byli świetni. 
Ale kiedy przyszło do chłopaka, który zgwałcił mnie we własne urodziny, wolałabym mieć super-sztywniackich rodziców, którzy zawsze pilnują czy wracam o wyznaczonej porze. 
Weszłam do domu i wyciągnęłam lód z zamrażarki w kuchni, który Christian zawsze używał na siniaki po grze w hokeja. 
Udałam się do mojego pokoju, krzywiąc się przy każdym kroku. 
Rozebrałam się i przyłożyłam sobie lód. Było zimno, ale pomagało. 
Wyciągnęłam z mojej szafy o wiele za duży t-shirt. 
Bolało mnie wszystko od stóp do głów. I wiedziałam jedno. Seth znowu mnie jutro pobije. Położyłam się na łóżku i ledwo powstrzymałam się od wrzaśnięcia przekleństwa. Cholernie bolało. 
Zasnęłam płacząc w poduszkę. 



Justin's POV


Następnego ranka obudziła mnie mama, która rozmawiała przez telefon.
Ciągle chichotała, więc zakładałem, że rozmawia z Kevinem. Wziąłem szybki prysznic i założyłem czerwoną bluzę z kapturem i białe jeansy.
Zjadłem kilka owoców i tosty francuskie, które zostały dostarczone do mojego pokoju. Pożegnałem się z mamą i wsiadłem do mojego Range Rovera.
Wyjąłem komórkę i wybrałem numer Christiana.
- Hej, Biebs - odezwał się w słuchawce.
- Hej. Jesteśmy umówieni na dzisiaj? - spytałem.
- Jasne, stary. Przyjeżdżaj.
- W porządku. Jestem na mojej drodze. Do zobaczenia - powiedziałem.
- Do zobaczenia.
Odłożyłem słuchawkę i skierowałem się na znajome ulice Stratford. Zauważyłem piekarnię "Babcine Goodies" i zatrzymałem się.
Kiedy tu mieszkałem, to było moje ulubione miejsce. Moja mama zawsze dokładała mi się, gdy nie starczało mi na cukierka albo cynamonową bułkę.
Zaparkowałem samochód i wysiadłem.
Otworzyłem drzwi i usłyszałem dźwięk dzwoneczka, ogłaszający moje przybycie.
Słodki zapach cynamonu i cukru uderzył moje nozdrza już na samym wejściu. Westchnąłem rozkoszując się nim.
- Justin! - pani Jones, uśmiechnęła się na mój widok. Była właścicielką sklepu. - Jak się masz?
- Świetnie, dziękuję. A pani? - spytałem.
- W porządku. Dawno cię tu nie widziałam. Ale za to w telewizji i internecie masę! - zachichotała.
Uśmiechnąłem się.
- Jest coś pysznego?
- Cynamonowe bułeczki dopiero co wyszły z pieca.
Oblizałem wargi nie mogąc się doczekać pysznych smakołyków.
- Poproszę kilka. - powiedziałem.
- Robi się - uśmiechnęła się. - To będzie 5 dolarów.
Wręczyłem jej pieniądze, a ona podała mi pudełko z bułeczkami.
- Zobaczymy się jutro w kościele? - spytała pani Jones.
- Prawdopodobnie. - powiedziałem kiwając głową.
- To do zobaczenia - uśmiechnęła się.
- Do widzenia.
Wróciłem do auta i położyłem pudełko na siedzeniu pasażera. Wjechałem na podjazd Beadlesów. Chwyciłem pudełko i wysiadłem z auta.
Moje serce waliło w nadziei, że spędzę trochę czasu z Caitlin.
Christian otworzył drzwi.
- Cześć, Justin! - powiedział. - Wejdź.
- Cześć - uśmiechnąłem się.
- Czy to jest to, co myślę, że jest? - spytał Christian i wskazał na białe pudełko w mojej ręce.
Skinąłem głową.
- Przejeżdżałem obok i po prostu nie mogłem się oprzeć.
Zaśmiał się.
- Wiem, co masz na myśli - powiedział i skierowaliśmy się do kuchni. - Mamo, wiesz co? Justin przyniósł bułki cynamonowe!
Poszedłem za nim do kuchni, gdzie pani Beadles była zajęta wycieraniem naczyń.
- To bardzo miłe z jego strony. - uśmiechnęła się ciepło, gdy odwróciła się w moją stronę. - Witaj Justin. Jak się masz?
- Dobrze. A pani?
- Bardzo dobrze. Dzięki bardzo za wymyślanie pomysłu z przyjęciem niespodzianką dla Caitlin. Doceniam to.
- Och, to nie był problem.
Uśmiechnęła się.
- Jak długo zamierzasz być w mieście?
- Na prawdę nie wiem. Moja mama zdecydowała, że lepiej żebym zrobił sobie małą przerwę. Także możemy sobie trochę odpocząć. Byliśmy tak przytłoczeni, że przestało to być życie z moich marzeń, tylko ciężka harówka. A tego nie chcę.
Pani Beadles pokiwała głową ze współczuciem.
- No cóż, wszyscy jesteśmy zadowoleni, że mamy Cię znowu na chwilę. Czuje się jak za dawnych czasów.
W jej oczach zagościły łzy.
- Mamo - jęknął Christian. - Proszę, nie zaczynaj znowu.
Pani Beadles przetarła oczy.
- Przepraszam. Christian, twój ojciec i ja idziemy do kościoła na kilka godzin. - powiedziała. - Więc zachowujcie się wszyscy. Jeśli będziecie czegoś potrzebować, dzwońcie.
- Okej - powiedział.
- To do zobaczenia. Justin, pozdrów twoją mamę ode mnie.
- Pozdrowię - uśmiechnąłem się.
Christian wyciągnął dwa talerze i szklanki.
Nalał nam mleka i usiedliśmy przy stole z bułeczkami cynamonowymi.
Rozmawialiśmy przez chwilę i żartowaliśmy.
- Um - odezwałem się, gdy zjadłem swoją bułkę. - Caitlin jest w domu?
- Tak, jest w jej sypialni, dlaczego pytasz?
Wzruszyłem ramionami.
- Zastanawiam się tylko.
- Serio?
- Tak.
- Taa, na pewno...
- Nie wiem o czym mówisz.
- Jesteś kiepskim kłamcą - pokręcił głową.
- Nawet jeśli masz rację, to nie ma znaczenia, wydaje się być szczęśliwa z tym całym Seth'em. - powiedziałem. - Jest z nim szczęśliwa?
- Myślę, że tak. - odpowiedział, - Ale nie tracę czasu na wypytywanie się własnej siostry o jej uczucia. Trochę czasu minęło, aż wydobyłem z niej wiadomość, że się pocałowali.
Zamilkł nagle.
Zaśmiałem się.
- Przepraszam.
- W porządku. Zagrajmy na moim Wii. - zasugerował.


Jakiś czas później

- Tak! - ucieszyłem się.
- Nie mogę w to uwierzyć! - Christian spojrzał na ekran telewizora z niedowierzaniem.
- Czytaj i płacz! - zaśmiałem się.
Christian siedział na kanapie z rękami skrzyżowanymi na piersi, a ja zrobiłem mój taniec zwycięstwa.
Pokonałem go w Mario Kart piąty raz z rzędu.
- Zamknij się, Justin. - mruknął i wziął pilota do ręki.
Ponownie się zaśmiałem.
Dźwięk dzwonka do drzwi rozległ się po domu.
- Otworzy ktoś? - krzyknęła Caitlin.
- Nie, ty otwórz! - odkrzyknął Christian.
Czyli była w domu.
- Ugh - patrzyłem, jak sztywno schodzi po schodach.
- Tym razem wygram - powiedział Christian, wybierając inną grę.
- Nie, nie wygrasz - odpowiedziałem.


Caitlin's POV


Spojrzałam na Justina, który siedział na kanapie grając w jakąś grę wideo z Christianem. 
Przygryzłam wargę. 
Chciałam się z nim spotkać, ale jeśli Seth by się o tym dowiedział byłabym martwa. On zawsze znajdował sposób o dowiedzeniu się o moich "nieposłuszeństwach".
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam jakiegoś faceta z wielkim bukietem stokrotek.
- Jesteś Caitlin Beadles? - spytał.
- Tak. - skinęłam głową.
Podał mi kwiaty.
- Od kogo one są? - spytałam.
- Nie wiem. - odpowiedział. - Jestem tylko dostawcą.
Odwrócił się i odszedł.
- To od twojego kochasia? - spytał Christian.
Wywróciłam oczami i zignorowałam go. Zaniosłam kwiaty do kuchni. Otworzyłam kartkę dołączoną do nich.

          Kochana Caitlin,

Przykro mi z powodu ostatniej nocy. Byłem pijany i głupi. 
To się już nie powtórzy. 
Kocham Cię.
SETH x


To się już nie powtórzy. 

Tak. Fajnie wiedzieć. 
Nie wahając się, wyrzuciłam kwiaty do kosza. 
- Robicie sobie jakieś walki, czy coś? - spytał Christian patrząc na mnie. 
Podniósł brwi. 
- Co masz na twarzy? - wskazał palcem na mój policzek. Znajdował się tam siniak, którego nie byłam w stanie ukryć. 
Justin się odwrócił i też na mnie spojrzał. 
- Bawiliśmy się w chowanego i uderzyłam w ścianę - skłamałam. 
- Oh, okej - znowu wlepił wzrok w telewizor.
- Skoro nie ma walk, to po co te kwiaty? - spytał Justin. 
- Okej, mieliśmy walczyć, ale to było głupie - powiedziałam. 
Podeszłam do miski z owocami po jabłko, gdy zauważyłam białe pudełko. Otworzyłam je i zobaczyłam bułeczki cynamonowe z Grandma’s Goodies.
- Mmm - powiedziała. - Kto je przyniósł? 
- Justin - powiedział Christian,. 
- Na prawdę? Dzięki Justin. 
- Proszę bardzo. - uśmiechnął się.
Wzięłam bułeczkę i nalałam sobie mleka. Usiadłam na kanapie. 
Zauważyli moje sztywne chodzenie. 
- Jestem strasznie obolała od tych tańców - ponownie skłamałam. - Nie wiem jak ty możesz to robić prawie co noc na koncertach. - zwróciłam się do Justina 
Roześmiał się.
- Przyzwyczaiłem się po prostu. 
Patrzyłam jak Justin pokonuje Christiana w każdej grze. 
- Oh, no bez jaj! - zdenerwował się Christian.
- Daj mi z nim zagrać - powiedziałam i wyciągnęłam rękę po pada.
- Jesteś pewna chcesz to zrobić? - spytał Justin. - To nie jest gra dla ludzi o słabym sercu.
- Dam radę - wywróciłam oczami.
Po długiej i ciężkiej grze, w końcu wygrałam.
- Taaak! - krzyknęłam.
- Nie. Mogę. W. To. Uwierzyć. - wymamrotał Christian.
- Uwierz. - uśmiechnęłam się zwycięsko.
- Chcę rewanżu!
- Co to, to nie.
- No nie - jęknął Justin gdy zadzwonił jego telefon. - Czekajcie.
Odebrał.
- Hej mamo. Tak. Teraz? Dobra, w porządku. Ja też cię kocham. No, pa. - rozłączył się. - Muszę iść.
Christian pożegnał się z Justinem i ja zrobiłam to samo.
Nie mogłam przestać myśleć, jakby to było, gdybyśmy znowu byli parą. Ale bez względu na to, jak się starałam nie mogłam przerwać jego kariery.
Więc może powiedzenie jest prawdziwe. Nigdy nie zapomnę swojej pierwszej miłości.
Usłyszałam dźwięk dzwonka. Otworzyłam myśląc, że to może Justin czegoś zapomniał. Jednak przede mną stał wściekły Seth.

________________________________________________________________________________

No i jest pierwszy przetłumaczony przeze mnie rozdział. Mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali. Tłumaczę coś takiego pierwszy raz, ale bardzo mi się podoba. Jeśli macie jakieś pytania, to zapraszam na mojego twittera: @Kenzie_Darcy lub aska @NesStyles. Miłego czytania! .x


1 komentarz: