czwartek, 30 maja 2013

Nineteen

Caitlin's POV


- Justin! - krzyczałam na szczycie swoich płuc, kiedy usłyszałam głośny plusk.
Podniosłam telefon komórkowy z ziemi i wybrałam 9-1-1. 
Biegnąc po drugiej stronie mostu, w dół w kierunku rzeki, tak szybko, jak mogły moje nogi.
 Cały czas trzymają telefon przy uchu.
- Halo, 911 numer awaryjny - dyspozytorka odpowiedziała.
- Witam, um, mój przyjaciel, został właśnie zaatakowany i wepchnięty do rzeki.
- Dobrze, - powiedziała spokojnie - Gdzie jesteś?
- Jestem na ścieżce, gdzie idzie główna ulicę. Gdzie, most przecina rzekę.
- Czy twój przyjaciel umie pływać?
- Tak - skinęłam głową - Ale, nie widzę go nigdzie. Woda płynie zbyt szybko - zaczęłam szlochać, kiedy zerknęłam bezradnie w ciemność.
- Kochanie, po prostu zachowaj spokój,  w tej chwili wysyłam sanitariuszy. Czy możesz mi powiedzieć, jak się nazywasz?
- Caitlin. Beadles Caitlin - powiedziałam.
- Okej, Caitlin, po prostu zostań tam gdzie jesteś. Staraj się nie podchodzić do rzeki, w porządku?
Pociągnęłam nosem.
- Okej.
Po tym, czułam się jak dziecko, w końcu usłyszałam dźwięk syren.
Wszystko wydawało się być rozmyte, gdy wkroczyli do pracy, świecenie latarek było dosłownie  wszędzie, wzięli moje oświadczenie.
Oficer Meri Sanchez, sama oficer która wcześniej pomagała mi rozwiązać moją sprawę przeciwko Sethowi, owinęła mnie w koc i zaczęła prowadzić do swojego radiowozu.
- Nie - odjechałam - Chcę zostać. Muszę wiedzieć, że nic mu nie jest.
- Nie zrobisz nic w tej mocy, aby go znaleźć, Caitlin. To nie jest bezpieczne, a Seth może być blisko.
Nie chętnie dałam się doprowadzić mnie do samochodu.
 Łzy spływały mi po twarzy, kiedy podeszłam do środka, zostałam odwieziona, z daleka od tej "sceny".
Meri zabrała mnie do domu, a ja niechętnie wysiadłam z samochodu i poszłam za nią do domu.
Czułam, wzrok moich rodziców, kiedy przechodziłam obok nich po schodach, nie patrzą na nich.
Słyszałam dźwięk głosu Meri, wyjaśniającą, co się stało. 
Położyłam się na łóżku i zaczęłam szlochać w niekontrolowany sposób.
Wszystko co się stało, było w mojej głowie.
Wszystkie nadużycia seksualne, wszystkie bóle, wszystko.
Przez to wszystko, moją jedyną nadzieją i światełkiem w tym mroku był Justin.
Gdzieś w mojej głowie, czy chciałam to przyznać, czy nie, ja zawsze mogłam wierzyć, że istniała możliwość, że ja i Justin znowu będziemy razem.
Teraz ta myśl może zniknąć. Na zawsze.
Może już nigdy nie zobaczę go ponownie, a to byłoby dla mnie zbyt wiele, zbyt wiele. 
Czułam zapaść łez, ja płakałam aż do snu.

_______________________________________________________________________________________________________________________


Obudziłam się z okropnym bólem głowy, jak wtedy kiedy dźwięk głosu mojej matki, przyciągnął mnie z powrotem, kiedy straciłam przytomność.
Przetarłam oczy i spojrzałam na nią
- Wszystko w porządku - mówiła cicho.
- Co? - zapytałam sennie.
- Justin. Znaleźli go i zabierają go do szpitala, muszą wiedzieć czy wszystko z nim w porządku.
- A Seth?
Moja matka wciągnęła oddech i potrząsnęła głową.
- Rzeka była tak kamienista, że Justin miał szczęście, że to przeżył. Myślą, że istnieję możliwość, iż Seth mógł zginąć od uderzenia, a jego ciało spłynęło z dużym prądem w dół, ale nie wiem. Oni wciąż go szukają.
Powoli skinęłam głową, przegryzając wargę.
- Caitlin - zaczęła moja matka - Kiedy Meri powiedziałam, w jaki sposób obeszłaś się z tą całą sytuację z Justinem. To wszystko uświadomiło mi dokładnie, jak dorosła na prawdę jesteś. Zawsze, wiedziałam, że jesteś mądra i zdolna, dlatego twój ojciec i zawsze dawaliśmy ci swobodę, jak wypadało na dumnych rodziców. Ale, kiedy dowiedzieliśmy się o tym, co się stało kiedy byłaś z Sethem, to tak nas bolało, byliśmy przestraszeni. Czułam się, jakbym nie była przy tobie. Chciałam tak bardzo być dla ciebie najlepszym autorytetem. I teraz wiem, że kontrolowanie a podtrzymywanie słów, to zupełnie dwie różne rzeczy, ale ja po prostu, chcę pomóc podjąć ci decyzję, abyś później jej nie żałowała.


_____________________________________________________________________________________________________________________



Justin's POV


Leżałam wewnątrz szpitalnego łóżka, i słuchałem odgłosów piszczących maszyn wokół mnie. 
Bolała mnie głowa, a moje palce, dzwoniły, czułem jak powoli odzyskują krążenie i dopływ krwi.
Usłyszałem pukanie do drzwi.
- Wchodź - wychrypiałem.
Drzwi powoli otworzyły się, a w nich ujawnił się nikt inny, jak Kayla Allen.
Uśmiechnęła się lekko - Cześć.
W rzeczywistości Kayla i ja, nie mieliśmy czasu na "prywatną rozmowę", po tym jak pozwoliłem moim emocją oszaleć i pocałowałem ją.
- Jak się czujesz? - spytała.
- W porządku, tak myślę. Całe moje ciało, jest jakby w rodzaju zdrętwienia i mrowienia, ale lekarz mówi, że to powinno szybko ustąpić.
- To dobrze.
- Co ty tu robisz? - spytałem.
- Twoja mama. Poprosiła wujka, o modlitwę i wsparcie. Więc przyszłam.
- Jesteś pierwszym odwiedzającym - powiedziałem - No, z wyjątkiem mojej mamy - zaśmiałem się lekko.
Kayla powoli skinęła głową.
- Kayla - odezwałem się po długim, niezręcznym milczeniu - Wiesz, że jestem ci winien przeprosiny. Nie chciałem pogrywać z tobą w jakieś gierki, lub uwodzić cię, właśnie przeżywałem trudny czas, brakowało mi Caitlin, i nie wiem, kiedy pocałowałem cię nie myślałem. Przepraszam.
Kayla podniosła wzrok, aby spotkać się z moimi oczami - Więc, ten pocałunek nic dla ciebie nie znaczył?
- Przykro mi. Przepraszam - przegryzłem wargę.
- Nie - pokręciła głową - Nie przepraszaj. Myślę, że jesteś bardzo miły i chcę, żebyśmy byli przyjaciółmi. Ale, nic więcej niż to. Przeszłam dość ciężkie rozstanie w Wisconsin, ja po prostu nie czuję się gotowa na nowy związek. Martwiłam się, że to ja cię do tego doprowadziłam, ale cieszę się, że to przypadek. Przyjaciele?
- Przyjaciele - uśmiechnąłem się - Nie wiem, co bym zrobił bez twoim mądrych rad.
- A co ja bez Twojego, powiedz-to-co-lubisz, jest podstawą i żartem.
Roześmiałem się.
- Cóż - powiedziałem - Cóż - powiedziała - Nie będę cię dłużej trzymać, myślę, że masz kogoś, kto chciałaby się z tobą zobaczyć, a uwierz mi, to jest drużyna - uśmiechnęła się przed zniknięciem.
Obecność Kayli, została zastąpiona Caitlin. Jej oczy były czerwony i opuchnięte, wyglądały na podkreślone.
- Chodź - powiedziałem i otworzyłem ku niej ramiona.
- Wszystko w porządku? - zapytała.
- Jestem tu. Teraz - uśmiechnąłem się, kiedy wtulała się w moje ramiona.
Uśmiechnęła się na chwilę, przed jej twarzą ukazała się dezaprobata - Co się stało z Sethem? Po tym jak wpadliście do rzeki?
Wzruszyłem ramionami.
- Nie wiem. Miałem niewielki wstrząs mózgu, więc nie pamiętam wszystko dokładnie, ale dlaczego pytasz?
- Ponieważ policja, nie może go znaleźć, prawie jakby zniknął jak kamfora.
- Może tak lepiej - powiedziałem.
- Co masz na myśli? - spytała zdezorientowana - Nie chcesz, żeby poszedł do więzienia?
- Oczywiście, że tak, ale szansę są niewielkie, że zamkną go na zawsze. Teraz on uciekł, on może nigdy nie wrócić, ale jeśli to zrobi, na pewno zostanie surowo ukarany, ponieważ uciekł z więzienia, a jest oficjalnie przestępcą - wyjaśniłem.
- Nie myślałam o tym, w ten sposób.
Oboje siedzieliśmy cicho, przez kilka minut, po prostu cieszyliśmy się swoją obecność, zanim przerwałem milczenie.
- Jesteś piękna, Caity, wiesz o tym? - spytałem.
Jej wspaniałe, brązowe oczy były zamknięte, a wyraz zaskoczenia otynkował jej ładną twarz.
- Tak myślisz? - zagryzła wargę, z roztargnienia drażniąc mnie.
- Ja to wiem - stwierdziłem, moje oczy nie pozostawiły, chociaż na chwilę jej pulchnych różowych ust.

Powoli, znalazłem się, pochylając ku niej. Moje serce, waliło jak oszalałe, w piesi. Moje usta delikatnie dotknęły się z jej wargami, po raz pierwszy od ponad roku. Jak banał, się wydaję, mógłbym przysiąc, że słyszałem dzwony i śpiew aniołów. Gdy odsunąłem się, nasze oczy odbyły ciepłe spojrzenia, co wyglądało jak gorzka-słodycz, dla niej. Gorzki, bo oboje byliśmy świadomi, że zmarnowaliśmy czas. Słodki, bo mieliśmy drugą szansę, szansę i teraz byliśmy skłonni do ryzyka.
______________________________________________________________________________________________________________________
Jesus, powietrza bo JAITLIN MOMENTS! *_* Normalnie mam motylki w brzuchu, omg, omg.. NIE WYTRZYMAM Z EMOCJI.
A teraz serio, wiecie, że to przed ostatni rozdział "1st" ? Jeszcze dwudziesty i koniec, ale nie łamcie sobie główek, bo jeszcze mamy przed sobą dwie, kolejne części misiaczki..

2 komentarze:

  1. Ooo . jak słodko ♥ - końcówka
    Aahuosuavuschvysbaicfxidfgyitctcu *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Koffam to. Ale slodko xD leel. Jestem po uszy w nich zakochana! Czekam na informacje w sprawie Seth'a. Chce zeby ich już zostawil.

    OdpowiedzUsuń